Erin pokręciła szybko głową,
wstając powoli. Pierścień błyszczał na jej palcu, a zszokowana
powoli orientowała się w sytuacji.
- Żadnego – Wyszeptała.- Nie rozumiem – odparł.
- Nie zabijaj – zadrżała – po prostu przepędź.
- Mężczyzna powoli rozmył się, a
napastnicy zaczęli uciekać. Micah szybko podbiegł do nich i
odsunął - - dziewczynę od żywiołaka.
- Kim jesteś? - Syknął.- Sługą.
- Micah, spokojnie... - powiedziała lekko Erin i weszła przed niego, unosząc uspokajająco dłonie – zaraz ci to wszystko wytłumaczę.
- No mam nadzieję – zmrużył oczy i spojrzał na mężczyznę.
- Teraz najważniejsza jest Florana – upomniała go.
- Niech będzie... - schował sztylet i chwycił ich obojgu za ramiona.
Zniknęli z cichym pyknięciem,
teleportując się do zamku Raphaela.
Florana patrzyła nieuważnym wzrokiem
na zgromadzenie przed nią. Wściekły Raph – na siebie samego –
patrzył na nią świdrującym wzrokiem. Erin coś do niej mówiła,
ale Florana nie kontaktowała zbyt dobrze. Poinformowany o wszystkim
Micah rozmawiał o czymś z żywiołakiem, a Faraella siedziała jak
najdalej od kominka. Patrzyła na wróżkę z pogardą. W głowach
krążyło jej wiele myśli.
Jak ona może tak sobą dać
pomiatać? Jest wróżką! Niech nauczy się bronić! A nie ucieka,
kiedy tylko ktoś ją zrani! Na pewno żyje już wiele, żeby to
wiedzieć!
<Floranka? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz