Far
patrzyła na całą scenę ukryta za tymi wszystkimi drzewami. Jej twarz zbladła - o ile to możliwe - a skrzydełka lekko drżały, czując zimne
powiewy. Jednak nie była to wina zimna. Zamknęła oczy i powoli
odetchnęła. Jej źrenice świdrowały mężczyznę leżącego na
ziemi. Kim był? Co oni tu robili? Wyciągnęła przed siebie dłoń
i uniosła ją powoli. Zerwał się silny wiatr i pomknął do
napastników. Płatki śniegu owiały ich w jednym momencie.
Przestraszeni lekko wciągnęli czerwonowłosego głębiej do wnętrza
jaskini, po czym jeden wybrał się, by nazbierać drewna na ogień.
Wróżka uśmiechnęła się do siebie. Jednego mniej. Zakradła się
do jaskini i podeszła do mężczyzn. Uśmiechnęła się słodko, aż
przesycenie. Napastnikom zabrało trochę czasu, by zorientować się,
co mała wróżka robi w takim miejscu.
- Oh,
maleńka – roześmiał się jeden z magów – no chodź do mnie.
Wyciągnął
dłoń i próbował użyć umiejętności, jednak nic się nie
wydarzyło. Spróbował jeszcze raz i jeszcze, ale nic nie wyszło.
Far zamachała swoimi rękami, okręcając się wokół siebie.
Długie rękawy, do których przymocowane były ostre ostrza,
przecięły klatkę mężczyzny w pół. Reszta spojrzała po sobie i
uciekli, zostawiając śpiącego mężczyznę. Miał okropną ranę
głowy, więc Far uklękła przy nim i zbliżyła usta do jego.
Zdolności wróżki pozwoliły jej w ten sposób na uleczenie
mężczyzny.
Co on
tu robił? Przecież to było jej terytorium. Jej dom.
Jej
królestwo.
Westchnęła
cicho i okryła go skórą niedźwiedzia, którą zawsze skrywała w
skalnej półeczce. Rozpaliła również ogień, choć sama oddaliła
się od niego jak najdalej. Nie lubiła ciepła. Wolała zimę –
śnieg. Zimno było jej sprzymierzeńcem od najmłodszych lat, więc
czemu miała z niego rezygnować? Bardziej martwiła się o Naga
obok. Rozpoznała go dzięki tatuażowi, a jej obecność tutaj nie
pozwalała na jego powrót do innej postaci.
- Co
tu się stało? - Usłyszała za sobą.
Mężczyzna,
który poszedł znaleźć drewno na opał, wrócił do jaskini i
wściekłym wzrokiem wpatrywał się na dziewczynę. Zauważył krew
na ziemi, a na nieszczęście Far, on był wojownikiem. Jej
umiejętność stała się w tym momencie nieprzydatna. Krzyknęła
głośno, gdy rzucił się na nią z mieczem w dłoni.
- Zostaw!
- Krzyknęła
- Nie
ma mowy – zaśmiał się, przewracając ją i siadając na niej,
Przyparł
jej ręce nad głową i przejechał dłonią po obojczyku. W jego
oczach błysnęło pożądanie i zysk. Jak trudno znaleźć wróżkę?
W dodatku śnieżną, o długich, białych włosach i takiej cerze?
Wyglądała, jak królowa śniegu.
<Hmmm?
Nieco dłuższe ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz