-I kto tu jest dzieckiem? - Spytała Flawia z uśmiechem.
-Tylko ty. - Powiedział śmiejąc się, a dziewczyna go lekko szturchnęła.
-Boję się że te gałęzie się pod tobą pękną i polecisz w dół.
-Martwisz się o mnie?
-Ha ha. O ciebie? Nigdy w życiu. - Powiedziała z uśmiechem. - Jesteś wojownikiem poradzisz sobie ze wszystkim.
-Może.
Po chwili przybiegł Krigar z torbą.
-Rzucaj! - Krzyknął Darrick schodząc kilka gałęzi niżej. Chłopak rzucił
torbę i po chwili Darrick siedział znów obok Flawii. - Może chcesz coś
zjeść?
Dziewczyna spojrzała na jabłka i uśmiechnęła się biorąc jedno z nich.
-Dziękuję. - Zaczęła jeść jabłko i zmrużyła oczy myśląc.
-O czym myślisz?
-Gdzie jest Dante?
-Kto to wie... Zakładam jednak że niedługo się tu pojawi. Trzeba mieć jakąś amunicję. - Powiedział dając jej kolejne jabłko.
-Ale ja jeszcze tego nie zjadłam.
-Nie marudź tylko jedz. Zakładam że już ktoś poskarżył się Dantemu.
-Przeze mnie macie same problemy.
-Ale przynajmniej jest ciekawie. Dostarczasz nam nie lada rozrywki.
Flawia spojrzała na niego jedząc jabłko, tylko on i Krigar byli dla
niej... Mili? Czy można tak to ująć? Aż dziwne że jej jeszcze nie
wyrzucili z fortu. Gdyby to zrobili i tak by tu wróciła. Po chwili
wzięła trzecie jabłko, w porównaniu do Darricka jadła strasznie wolno. On
już zdążył zjeść siedem.
-Darrick? Ile tam jabłek ogólnie było?
-Nie wiem, ale jeszcze dwa zostały.
-Aha to fanie.
-Jedz szybciej będziesz musiała jeszcze jedno wziąć.
-Ale ja już. - Darrick spojrzał na nią i wcisnął w jej rękę drugie jabłko.
-Nie marudź i tak zjadłem więcej od ciebie.
Dziewczyna kończyła czwarte jabłko kiedy razem z wojownikiem usłyszeli krzyk.
-Darrick!
-O Dante! Wspaniale, że w końcu przyszedłeś! Chodź bliżej!
Dante podszedł do drzewa i zadarł do góry głowę.
-Flawia i Darrick! Natychmiast schodźcie na dół!
-Gada jak mój ojciec. - Powiedziała Flawia z uśmiechem i wskoczyła na
najwyższą gałąź trzymając się jej mocno. Mimo iż była lekka to gałąź i
tak delikatnie się ruszała.
-Jak widzisz Dante jej nigdzie się nie spieszy! Mi właściwie też nie! -
Powiedział Darrick rzucając w Dantego ogryzkami. Zabawnie to wyglądało i
Flawia śmiała się w najlepsze.
-Jak tylko zejdziecie na dół to dostaniecie tak że w żuciu sie nie pozbieracie!
-Ha ha! Nie możesz jestem księciem! - Wykrzyczał Darrick śmiejąc się razem z Flawią.
-Mi też nie możesz nic zrobić! Jestem kobietą i nikt mnie nie może bić!
-Nie pobiję cie tylko odeślę do domu!
-Nie zrobisz tego! Zostanę na tym drzewie tak długo jak będzie trzeba!
<Dante, Darrick? Od dziś to jest jej drzewo ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz