Flawia spojrzała na wojownika i uśmiechnęła się trzymając w dłoniach drewniany kubek z wodą.
-Podaruję ci mały prezent. - Wlała mu w twarz chłodną wodę. - Lepiej?
-Dostanies. - Sepleniąc wyciągnął rękę w stronę szyi Flawii. Dziewczyna
przesunęła się w bok, a Morgan upadł cielskiem na stół. Flawia weszła na
stół i przeszła po nim na drugą stronę. Rozejrzała się po wojownikach,
żaden z nich nie specjalnie garnął się do pomocy. Widocznie chcieli
zobaczyć jak sobie dziewczyna sama poradzi z pijanym wojownikiem.
Dziewczyna spojrzała na Morgana i czekała za nim się podniesie. Gdy w
końcu się podniósł ruszył w jej stronę, Flawia wzięła pobliskie krzesło.
Nie było lekkie ale dała radę rzucić nim w wojownika. Wymagało to od
niej sporego wysiłku, a efekt był kiepski. Krzesło się roztrzaskało, a
Morgan tylko się lekko zatoczył i jeszcze bardziej się rozjuszył.
Dziewczyna stwierdziła że będzie musiała polegać na unikaniu ciosów bo
inaczej nie da rady. Morgan chciał ją złapać obydwoma rękoma, ale w ten
sposób tylko łapał powietrze. Flawia zgrabnie unikała łap wojownika co
jakiś czas depcząc mu boleśnie po stopach. Mężczyzna obracał się wokół
własnej osi mówiąc coś niezrozumiale. Dziewczyna podbiegła do drzwi
ponieważ tam była ostatnio lina. Wzięła linę i ją zaplotła aby mogła się
potem zaciskać przy pociągnięciach. Podbiegła do wojownika i chciała
już mu zarzucić pętlę na szyję gdy on niespodziewanie trzasnął ją w bok
tak mocno że odleciała na dobre trzy metry uderzejąc w stół. Jęknęła i
podniosła się, Morgan podchodził do niej lekko się zataczając. Weszła na
ławę czekając aż będzie mogła zarzucić mu sznur na szyję. Udało się, od
razu pociągnęła sznur, a pętla automatycznie się zacisnęła. Zeskoczyła z
ławy i otaczała szybko mężczyznę. Pociągnęła z całej siły za sznur i
mężczyzna runą na ziemię z hukiem.
-Ty... Lucielcu - Wycharczał sepleniąc.
Dziewczyna zrozumiała co powiedział, choć z trudem, pijany wojownik.
Pociągnęła mocno za linę i Morgan zaczął rozpaczliwe się szarpać.
-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz to uduszę cię a potem wydłubię oczy. Podoba ci się ten pomysł? Jak dla mnie jest wspaniały.
-Ty. - Nie dokończył bo Flawia go kopnęła w żebra. Miała nadzieję że nic
mu nie zrobiła, ale musiał dostać nauczkę za swoje zachowanie. Zaczęła
odchodzić kiedy nagle runęła jak długa. Morgan podciął ręką jej
oslabioną nogę, szybko choć z trudem się podniosła. Zdenerwowana
nieczystą zagrywką rzuciła się wojownikowi do gardła. Przywaliła mu z
całej siły w szczękę tak że wypadł mu jeden ząb. Po chwili jednak on ją
odrzucił na bok. Poczuła przeszywajacy ból w plecach. Uderzyła w róg
stołu, przez chwilę nie mogła złapać oddechu. Leżała tak przez
kilkanaście sekund aż w końcu zaczęła się ruszać. Ledwo się podniosła i
podeszła do Morgana aby dać mu kopniaka. Znów dostał w brzuch i jęknął z
lina zaciśniętą na szyi.
-Przetrzymajcie go jeszcze chwilę. - Powiedziała do wojowników i ruszyła
w stronę Krigara. Nigdzie nie widziała jednak jej brata, ale jak to
zobaczy to pewnie od razu odeśle ją do domu. Krigar siedział oparty o
ścianę, usiadła przed nim masując sobie plecy. Z pewnością będzie miała
siniaka na połowę pleców. - Jak się czujesz?
<Krigar? Ona nie chce wracać do domu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz