.

.
.
.

sobota, 3 stycznia 2015

Od Florany - Cd. Acaira

Florana delikatnie dotknęła ramienia wojownika wpatrzona w niego przerażonymi oczami. Nie wiedziała kim jest ale sam fakt, że był centaurem wiele jej dawał. Zwykle żyli oni w odosobnieniu i zgodzie z naturą. Chyba mogła czuć się przy nim choć nieco bezpiecznie. Ale dlaczego jej pomógł? Wyjrzała za niego widząc dwie rozmazane smugi. Wampiry. Skuliła się bardziej w oczekiwaniu na koniec.
Gdy mocny wiatr zmierzwił jej włosy wiedziała, że krwiopijca przyspieszył i ich wyprzedził. Włócznią podciął nogi Acaira. Centaur podskoczył wierzgając, ale nie zdołał w porę uniknąć pułapki. Stracił równowagę i z jękiem upadł na leśną ściółkę. Wróżka poleciała nieco dalej w akompaniamencie dźwięków łańcuchów. Rozejrzała się czujnie i pochwyciła sztylet leżący nieopodal. Zapewne należał do jej wybawcy. Acair wstał szybko i sięgnął po łuk. Nie zdążył gdy wampir wytrącił mu go silnymi ciosami. Kopniakiem ponownie podciął nogi i wydobył błyszczące ostrze z okrutny uśmiechem. Wróżka pisnęła mocując się z kajdanami. Wbijała sztylet próbując je otworzyć. W końcu z głuchym szczękiem odpadł z nadgarstka i jedną rękę miała wolną. Nie dysponowała zbyt wielką mocą wciąż będąc ograniczoną przez więzy, ale musiała coś zrobić.
- Zostaw go! - krzyknęła.
Wampir spojrzał na nią i uśmiechnął się jeszcze szerzej. To jednak wystarczyło centaurowi aby zadać sprawny cios mieczem. Lśniące ostrze z ohydnym chrupnięciem przecięło skórę i kości w torsie, robiąc wielką dziurę. Uwolniło fontannę czarnej posoki. Acair oddychał głęboko i szybko. Zaklął widząc zbliżające się kolejne wampiry. Na przedzie dosiadając czarnego, nieumarłego konia jechał nekromanta.
- Zabić go! Ale wróżka jest moja.
Florana doczołgała się do wybawcy. Dotknęła jego ramienia używając jedynej zdolności która mogła się przydać. Potrafiła wzmacniać umiejętności i moce innych.
- Spróbuj rzucić jakieś zaklęcie. - wyszeptała zmęczona.
- Co?
- No dalej!
Kiwnął głową i skupił myśli. Dotknął palcami ziemi czując jej przyjemny chłód i energię. Zadrżała gdy szeptem wyraził potrzebę pomocy. To było proste zaklęcie ale jego siła go zaskoczyła. Natychmiast ziemia zabulgotała jak w straszliwych jeziorach. Koń nekromanty stanął dęba zrzucając go z grzbietu.
- Odciągnąć ją od niego!  - wrzasnął pokazując na Floranę.
Było już jednak za późno. Wysokie na kilkanaście metrów gejzery wystrzeliły błotnym strumieniem w górę, porywając wszelkie sługi śmierci. Nekromanta jednak zastosował coś w rodzaju zaklęcia ochronnego i oparł się temu. Został jednak sam.
- Zginiesz za to przeklęta! - syknął i teleportował się gdzieś daleko.
Florana z jękiem opadła na ściółkę, oddychając szybko ze zmęczenia. To było dla niej zbyt wiele. Nekromanta, ghule i wampiry. Potem centaur. Za dużo na udręczony umysł wróżki.
- Co ze mną zrobisz? - zapytała cichutko.
Dotknęła paskudnych kajdan na szyi które obcierały niemiłosiernie. Przyzwyczaiła się, że za każdym razem gdy ujawniała swoje moce, chciano ją wykorzystać do własnych celów. Kto oparłby się znacznie większej sile?

<Acair? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz