Nessar uśmiechnął się i ruszył do wyjścia.
- Z tego co się orientuję. Za dwie godziny będziemy w strefie mgły.
Drgnęła patrząc zaskoczona.
- Co to znaczy?
- Że za dwie i pół zobaczysz Fronterizo. - wyszedł biorąc skrzypce.
Strefa mgły, nawet jego przerażała. Byała tak gęsta, że nikt oprócz kilku wybrańców nie potrafił znaleźć tam drogi. A zginąć było niezwykle łatwo. W końcu gdzieś musiały mieszkać te wszystkie potwory jak Cisza.
Rodrick podszedł ostrożnie.
- Kapitanie?
- Zapłacisz za porysowanie MOJEGO statku! - warknął przechylając się przez reling i oglądając uszkodzenia. - Wyprowadź nas z tej przeklętej nory.
- Aye aye kapitanie. - szybko pobiegł do koła sterowego a Nessar uśmiechnął się lekko.
Dobrze było wrócić. Zobaczył jak Meg niepewnie wychodzi na pokład. Podszedł do niej i spoglądał czy dobrze wyprowadzają statek z wielkiej jaskini.
- Nigdy nie byłam w Fronterizo. - powiedziała.
- Przy mnie zwiedzisz cały świat.
Uśmiechnęła się jakoś smutno.
- Chciałabym.
Dotknął jej policzka pieszcząc skórę.
- Skąd ta zaduma?
- To nic takiego. - mruknęła. - Co to strefa mgieł?
- Leże Ciszy. Potwora który może pożreć całe miasto.
Zbladła i odsunęła się nieco.
- Na...naprawdę?
- Tak.
- I my tam lecimy?!
- To najszybsza droga.
- Ale..
- Spokojnie. Wiem co robić. - puścił do niej oko i zaczął grać piękną pieśń na skrzypcach.
Według nowo poznanego sposobu, odpowiednia piosenka otwierała przejście pozwalające przelecieć bezpiecznie przez mglisty całun.
<Meg? ^^ Niedługo miasto ^o^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz