Florana pozostawała niemal bez ruchu, wpatrzona wielkimi oczami w Wybawcę. Tak go sobie nazwała, z braku innego określenia. Gdy jednak drzwi się otworzyły i dostrzegła niewielkiego skrzata, pisnęła radośnie. Zaczęła się wiercić w ramionach centaura. Postawił ją delikatnie a wróżka podbiegła do szamana.
- No nie mogę! Floranka! - zaskrzeczał otwierając ramiona.
Dziewczyna z jękiem ulgi zatonęła w nich.
- Minabi. Tak tęskniłam. - wyszeptała.
Gładził delikatnie jej włosy, zaraz jednak chwycił mocniej za ramiona i spojrzał w ciemne oczy.
- Floranko! Jak ty wyglądasz. Toż to straszne! - podrapał się po pokrytej siwym meszkiem głowie. Wielkie sterczące uszy upodabniały go nieco do Asury. Tylko kolor skóry podchodzący pod korę drzewa krzyczał wręcz Skrzat!
Dziewczyna opuściła głowę.
- No?
- Ja... - zagryzła wargę.
- Przyznaj się przeszłaś przemianę.
- Nie... znaczy... prawie.
Pacnął ją w głowę z niesmakiem. Spojrzał na centaura i uśmiechnął się ciepło.
- Acair mój mały przyjacielu!
Wróżka spojrzała zaskoczona. Mały? On miał ponad dwa metry a skrzat nie sięgał mu teraz nawet do pasa. Acair... uznała, że to ładniejsze od Wybawca.
- No wejdź do chatki, a ty. - wskazał oskarżycielsko na nią. - Jak mi uciekniesz to ci skrzydła obiję.
Opuściła głowę.
- Jak chcesz. - powiedziała smutno idąc do chatki.
Centaur wyminął go i ponownie przyjął postać człowieka aby zmieścić się w drzwiach. Skrzat zatrzymał go jednak.
- Gdzie ją znalazłeś? - w jego wzroku i głosie brzmiała niepewność pomieszana z troską.
- Była w niewoli u nekromantów.
Z ust skrzata padło takie przekleństwo, że każdy odskoczyłby z odrazą. Acair tylko odchrząknął.
- No to znowu ją ścigają.
- Znowu? - zapytał centaur patrząc za znikającą osóbką.
- To wróżka Acairze. W dodatku taka raczej nietypowa. Jej krew jest silna przy niektórych osobach. Potrafi zdziałać cuda. - klepnął go po ramieniu a raczej ręce, gdyż nie sięgał. - No ale nic tam. Chodź. Zjesz coś. Odpoczniesz. Zabawisz staruszka opowieścią.
Mamrocząc pod nosem wszedł do chatki wraz z nim. Zdusił jęk zgrozy widząc małą wróżkę na chybotliwej wieży z krzeseł. Stała na palcach i sięgała właśnie słoik z ciastkami ustawiony na najwyższej półce.
- Mam! - pisnęła uradowana.
Konstrukcja uznała, że dość tego dobrego i zwaliła się na ziemię wraz z dziewczyną. Na szczęście Acair był szybszy i zwinnie ją przechwycił ratując przed obiciem mniej szlachetnej części pleców. Spojrzała zaskoczona, ściskając w dłoniach słoiczek. Zarumieniła się jak róża.
- P...przepraszam. - wyszeptała zawstydzona. Tego dnia zdecydowanie zbyt często lądowała w jego ramionach ale musiała przyznać, że było to bardzo przyjemne. - Echym... chcesz ciasteczko?
<Acair? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz