Demon spojrzał na nią zaskoczony. Z początku nie wiedział co powiedzieć. Nie spodziewał się tego zupełnie. Poczuł przyjemne ciepło jej ciała, lekkie drżenie. Miał ochotę objąć ją ale stłumił to żenujące uczucie. Zaraz potem przyszło nieco normalniejsze zachowanie.
- Co ty do diabła robisz?!
Spojrzała spłoszona drżąc i odskakując od niego. Spadła przez to z łóżka z cichym jękiem.
- P...przepraszam. Ja... zimno mi było. - powiedziała zagryzając wargę.
Garuda zmrużył niebezpiecznie oczy i warknął coś w nieznanym języku. Domyśliła się zapewne, że oznaczało jakieś paskudne przekleństwo.
- Masz rację. Skoro jesteś moją niewolnicą muszę o ciebie zadbać. Przynajmniej do czasu aż mi się nie znudzisz. - pokiwał głową zamyślony. Wstał i rozejrzał się, nieco zagubiony. - Wszystko się zmieniło. Zniszczyli mój dom. Zapewne wybili ludzi. Ufali mi do jasnej cholery! - wrzasnął a w pobliskim zrujnowanym kominku strzeliły błękitne płomienie.
Demon nawet tego nie zauważył tylko krążył wściekle po komnacie. Dziewczyna wpatrywała się z przerażeniem. Garuda po chwili usiadł na podłodze z miną męczennika.
- Gdzieś... może jeszcze ktoś żyje. Myślisz, że przeżyli? Niektórzy byli długowieczni. Może są w jakiś więzieniach albo... - pokręcił głową a na twarz powróciło opanowanie. - Po co ja ci to mówię. Przecież kompletnie cię to nie interesuje. Nie powinno. - wstał i podszedł do ściany na której została tylko wielka rama, najprawdopodobniej po lustrze. - Dawno temu stworzyłem maleńki świat w pustce. Coś w stylu kilku pokoi na wypadek najazdu. Może... jeszcze istnieją?
Stuknął palcem w ścianę a rama rozbłysła czarnym blaskiem. Zaraz potem wypełniła ją srebrzysta woda podobna do migotliwego lustra. Demon uśmiechnął się lekko i wyciągnął do niej dłoń.
- Chodź. Nie traćmy czasu.
Westchnęła i wstała. Dotknęła dłoni a wokół zawirowała srebrzysta poświata oślepiając dziewczynę. Gdy zniknęła, znalazła się w zupełnie innym miejscu. Zdecydowanie nie było ono zrujnowane. Jedynym elementem który rozpoznawała było piękne lustro, tak wielkie jak wrota. Nie odbijało jednak niczego.
Znaleźli się w kompleksie trzech komnat, pięknie urządzonych które sprawiały wrażenie jakby właśnie ktoś je posprzątał i przygotował na ich przybycie. W wazonie na stoliku umieszczono świeże, kryształkowe kwiaty. Czas chyba omijał to miejsce. Garuda rozejrzał się z dumą.
- No tak... potrzebuje nieco przeróbek ale nadal istnieje. A więc nie wszystko mi zabrali. Doskonale. - spojrzał na nią ostrzej. - Na co czekasz? Musisz wypocząć. Wiele pracy przed nami.
Zamrugała zaskoczona.
- J...jakiej pracy?
- Muszę odbudować dawną potęgę i zabić większość Władców Muspelheimu.
<Hehe Meg? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz