Liwia stała zamurowana, słyszała o smokach ale nigdy ich nie widziała.
Vigo nie należał do dużych smoków ale i tak niesamowicie się
prezentował. Niebieskie łuski pięknie połyskiwały w słońcu.
-Przyjmuję twoje wyzwanie. - Powiedział szlachcic z uśmiechem. - Aaronie zaprowadź Liwię na podwieczorek.
-Oczywiście panie. - Powiedział chłopak i pociągnął dziewczynę do
środka. Liwia spojrzała jeszcze smutnym wzrokiem na smoka. Nie chciała
by walczył sam. Razem z Aaronem pobiegli do sali z portretami. - Daj
swój obraz, ja poszukam czegoś dzięki czemu je podpalimy.
Dziewczyna szybko odnalazła swój obraz i wyjęła go z ramy. Tuż obok jej
obrazu zobaczyła obraz Aarona wzięła obrazy i położyła je na posadzce.
Liwia zdejmowała obrazy ze ściany i układała je w stos. Aaron przyszedł z
pochodnią, dał ją Liwii aby podpaliła obrazy, a sam zaczął zdejmować
obrazy, których nie dała rady wziąć dziewczyna. Nagle do sali wleciał
smok, a nawet dwa. Jeden czerwony, a drugi błękitny. Aaron stanął w
kącie ochraniając Liwię. Czerwony smok spojrzał na Aarona i na stos
który rozwalili, obrazy były jednak całe.
-Aaronie! Co ty wyrabiasz?! - Wziął w zęby obrazy i wyciągnął Vigo z sali.
-Liwia gdzie jest twój obraz? - Spytał Aaron sprawdzając obrazy, które były porozrzucane po całej sali.
-Zbieraj wszystkie jakie są trzeba je spalić. - Powiedziała podpalając kilka obrazów. - Aaronie znalazłam twój obraz!
-To dobrze, ale ja twojego nigdzie nie widzę. - Powiedział wrzucając do
ognia kilka innych obrazów Oboje patrzyli jak piękne obrazy się palą. -
Obawiam się że twój obraz został zabrany. Jeśli tak to jest źle.
-Czemu? Przecież nie został do końca namalowany.
-Ale nie wiadomo czy wyjdziesz... Są pewne szanse że ci się uda, ale
może już nie wrócisz, nie jestem pewien... Chociaż jak tu trafiłaś to
pewnie i wyjdziesz. Obawiam się jednak że gdyby obraz został skończony, a
my byśmy byli w naszym mieście to mogłabyś być pod kontrolą. On zrobi
wszystko abyś tu została lub znów wróciła, nie da ci spokoju. Będzie
chciał twojej energii, dobrze o tym wiesz.
Liwia wybiegła z pałacu i rozglądała się za smokami, nagle dwa smoki z
zawrotną szybkością przeleciały tuż przed nią, o mały włos się nie
przewróciła. Aaron stał za nią podtrzymując ją.
-Widzisz gdzieś obrazy? - Spytał chłopak, Liwia wcale go nie słuchała
obserwując uważnie Vigo. Chciała mu jakoś pomóc, ale nie wiedziała jak,
zastanawiała się czy jej przyjaciel da radę walczyć z dżinem. Nie
wiedziała czy dżin stracił swoją moc poprzez spalenie obrazów. Miała
nadzieję że tak. - Liwio?
-O co chodzi? - Spytała patrząc na niego nieprzytomnie.
-Zapytałem cię czy widzisz gdzieś obrazy.
-Nie... Nie ma ich. Nie wiem gdzie mogły się podziać.
<Vigo? Kończ walkę i się zmywamy. Nie wiem czemu ale obawiam się że Aaron zginie w jakiś bohaterski sposób>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz