Malheur wszedł spokojnie do wielkiej, nieco za ciemnej komnaty. Humor miał paskudny. W boku go rwało po ostatnim starciu z paladynami. Usiadł na kanapę i pstryknął palcami, a komnatę rozjaśniły płomienie kominka.
- Władco?
Drgnął zaskoczony wpatrując się w służącego zgiętego w pokłonach.
- Czego.
- Mamy prezent.
Uniósł brwi. W ciemnych oczach dostrzec można było zainteresowanie. Maleńkie, ale jednak.
- Jaki?
Sługa skinął głową pokazując małą, futrzaną kulkę leżąca tu obok niego.
- Kot? - chwycił ostrożnie obróżkę i przewrócił w palcach. - Etain.
Kotka miauknęła i otworzyła oczy. Wyprężyła się i pazurkami przejechała po kocu. Mimowolnie musiał ją pogłaskać. Delikatnie przejechał po grzbiecie zwierzaka.
- Skąd ją wytrzasnęliście?
- No my...
- Z ulicy?
- Nieee. Sprzedawał ją jakiś szlachcic.
Demon wziął ją na ręce i położył sobie na kolanach gładząc futerko.
- Jak szybko chciał się jej pozbyć? - zapytał z dziwnym uśmieszkiem.
Wyczuwał od kotki dziwną aurę magii, ale jakąś przytłumioną. To nie było normalne.
- Nooo tak jakoś.
Sługa podrapał się po karku. Nie chciał mówić, że praktycznie rzucono w nich tym kartonem.
- Nie ważne. Wynocha.
Zgiął się w pokłonach i wybiegł zamykając szybko drzwi. Malheur chwycił kicię tak aby spojrzeć w błękitne oczy. Chciała się wyrwać ale nie mogła. Krótkie ząbki wbiła w jego nadgarstek. Nawet nie drgnął.
- Ciekawe. Co zrobiłaś, że tak cię ukarano moja miła?
Syknęła jeżąc się strasznie.
- Nie gryź bo sie zatrujesz. Moja krew jest toksyczna.
<Blair? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz