- Nie rozumiesz. Ona... śniła mi się. - uśmiechnął się niepewnie ale zaraz spochmurniał. - Przed kilkoma laty, kiedy nawet nie wiedziałem o jej istnieniu. Pomyślałem, że ... no wiesz... to coś znaczy. - głos mu się załamał. - Jestem głupcem Clarisso. - wstał i rozwinął nieco skrzydła, idąc jak cień do drzwi. - Zapomnij proszę o tym co tu powiedziałem. Pomyślą, że jestem słaby.
- Poczekaj!
Wyszedł jednak nie zatrzymując się. Był wściekły, że otworzył się właśnie przed nią. To takie głupie. Przecież teraz wszyscy będą wiedzieć o jego słabości!
- Głupiec. - warknął uderzając w ścianę pięścią. - Jesteś tworzony do samotności. Tak ma być i będzie zawsze.
~~*~~
Desmodor wrócił (bez zbroi) do sypialni dziewczyny, praktycznie nad ranem. Z ciężkim sapnięciem ułożył się obok i pocałował ją w czoło. Drzemała oberjmując go rękoma.- I jak było? - zapytała sennie.
- Oczywiście to był podstęp. Drań już jest daleko, ale ...
- Tak?
- Powiedział coś co mnie zmartwiło. Clary on chyba na prawdę chciał połączyć z nami siły przeciwko czemuś gorszemu. - westchnął zmęczony. - Ale to nie ważne. Musze odpocząć choć jeden dzień od tej całej wojny.
Zmierzwił jej włosy z uśmiechem. Ożywiła się nagle i ułożyła na brzuchu.
- Wyjedźmy.
- Dokąd?
- Gdzieś daleko. Na dzień lub dwa. - zamruczała tuląc go.
- Świat się zawali.
- Chyba tyle bez ciebie przeżyją?
- Taaak. - wyszeptał bawiąc się jej włosami.
<Clary? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz