Bez problemu złapałam szybujący w moją stronę miecz, chwyciłam za rękojeść i zważyłam go w dłoni. Tak jak podejrzewałam, był cięższy od mojego, ale i tak lekki w porównaniu ze standardowymi, które wykonywano z myślą o osobach przeciętnego wzrostu. Czasami naprawdę chciałabym być wyższa o kilka centymetrów.
- To jak? Zaczynamy? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Seena.
Westchnęłam. Nie do końca chciałam, żeby to tak się skończyło. Nigdy wcześniej nie walczyłam z takim Nagiem, a co za tym idzie - nie znałam jego słabych punktów. O ile w ogóle je miał. Ale gdybym zrezygnowała, uznaliby mnie za zwykłego tchórza.
- Tak... Zaczynamy - zdecydowałam. Zrzuciłam z pleców pas z moim mieczem dla pełnej swobody ruchów. Nie czekałam na atak. Ruszyłam pierwsza. I od razu zrozumiałam, że popełniłam błąd.
Olbrzym z łatwością sparował mój cios wycelowany w brzuch, po czym sam zaczął atakować. Bardzo silnie i bardzo szybko. Jakoś sobie radziłam z obroną, ale musiałam się cofać. Wiedziałam, że długo tak nie wytrzymam. Musiałam zmienić strategię. Kopnęłam go mocno w ogon. Chyba prawie nic nie poczuł, ale na ułamek sekundy wybiłam Seena z rytmu. Ten właśnie ułamek sekundy zupełnie mi wystarczył. Odskoczyłam, kiedy szykował się do kolejnego ciosu. Nadepnęłam ogon Naga, tak, żeby nie mógł poruszyć się z miejsca, i wykorzystując sytuację, cięłam na oślep.
Trafiłam. Po jego łuskach spływała cienka strużka krwi. Bez słowa zwróciłam mu miecz i przewiesiłam przez plecy swój.
- Wygrała z tobą, widzisz? Ciekawe. Taka kruszynka pokonała Naga.
- Daj spokój. Wiesz przecież, że celowo ułatwiłem jej zadanie.
- To do ciebie niepodobne. Gratulacje, mała. Gdzie się tego nauczyłaś?
- Ja... sama tak jakoś...
- Tylko nie mów, że sama. Takich rzeczy nie można się nauczyć samemu.
- No... Nieważne. Naprawdę całkiem, ale to całkiem nieważne.
Seen i Darrick wymienili spojrzenia, po czym parsknęli śmiechem.
- Dobra. Koniec tematu. Co robimy? - spytał Nag.
- Właściwie to ja bym coś zjadła. Coś słodkiego.
- Wszystkie sklepy jeszcze zamknięte. Musisz poczekać z kilka godzin.
- Wiem... Ale w zasadzie moglibyśmy pójść do mnie - zaproponowałam nieśmiale. Wiedzieli już, kim jestem, więc gorzej być nie mogło.
- Mieszkasz tu gdzieś?
- Yyy... Można tak powiedzieć. To znaczy, właściciele wracają wieczorem.
- Wynajmujesz mieszkanie?
- Nie. Oni nie do końca wiedzą, że ja tam w ogóle mieszkam... Może lepiej już chodźmy. Zimno mi.
< Darrick/Seen? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz