Piękna dziś pogodę! Słońce stoi wysoko na niebie, gdzieniegdzie widać pojedynczą białą chmurkę, bezdomne psy wylegują się pod drzewami. Doprawdy, irytujące. Ravanhael idąc za przykładem czworonogów wyciągnął się wygodnie pod niewielkim dębem snując swoje spaczone teorie. Czy jeżeli skrzyżuję żyrafę ze stonogą to stonoga będzie miała żyrafią szyję a żyrafa sto nóg? Potem przeszedł na nieco bardziej poważne tematy. Czy człowiek może mieć sto nóg i skrzyżować się z owadem? Mężczyzna zmarszczył czoło próbując sobie odpowiedzieć na to pytanie. Człowiek jest za duży a owad za mały... O! Chyba, że byłby to owad, którego wcześniej skrzyżowaliśmy z żyrafą! W takim wypadku mogło by wyjść. Tak, tak, tak, to bardzo prawdopodobne.
- Oh, widzę że przystojniaczek wrócił. - Mag powoli uniósł głowę zasłaniając oczy przed natrętnymi promieniami. Nie przepadał za słońcem, było takie jasne i ciepłe, susze, trudniej o wodę. Same minusy, po co w ogóle ktoś to stworzył?
- Patrz gdy do ciebie mówię! - No teraz był już zmuszony wstać. Podniósł się z ociąganiem klnąc pod nosem. Najwyraźniej nie było mu dawne opowiedzieć sobie na pytanie: Czy człowiek może krzyżować się z owadem? I inne tego typu jeszcze bardziej nieprawdopodobne.
- Czego chcesz ty... - urwał w pół zdania widząc przed sobą sześć kobiet, każda inna. Grube, chude, wysokie, niskie, rude, brunetki, blondynki a nawet znalazła się jedna z różowymi włosami. - Cześć Eli... Lizy, pięknie dziś wyglądasz... Mori, Ney... Kora o, i Gruba Maag! - Pomachał jej wesoło co było błędem, i wiedział to niemal w tej samej chwili. Sześć par wpatrzonych w niego wściekłych oczu nie wróżyło nic dobrego. - Hehe, cześć dziewczyny... Co u was?
- Przyszłyśmy po to co nam obiecywałeś - zaczęła jedna.
- Rodzina, dom, dzieci.
- Miłość, wierność, namiętność.
- Przygody, dreszczyk emocji, nowe miejsca.
- Dużo jedzenia i jeszcze więcej miłości! - dodała Gruba Maag, pulchna kobietka o zaróżowionych policzkach i płomiennorudych włosach.
- Czyli po prostu twoje puste słowa. Dziewczyny, gotowość! - zakrzyknęła pierwsza. W ich drobnych rączkach pojawiła się broń. Garnki, patelnie, szczotki, wałki, pończochy wypełnione margaryną... Wszystkie skierowane wprost na niego.
- Oj dziewczęta, to wszystko da się wyjaśnić. To musiała być jakaś pomyłka! - No chyba nie ma im czego tłumaczyć. Mag znów zaklął, odwrócił się na pięcie i chodu. Za którymś zakrętem udało mu się zgubić część z nich. Może zrobił to nieco nietaktownie ale podciął nogę Grubej Maag, która przewróciła się, przeturlała i zbiła kobiety jak kręgle. Zostały jeszcze dwie, najgorsze z nich.
- Mamy cię - wysyczała jedna zachodząc mu drogę.
- Nam nie uciekniesz. - Uśmiechnęła się druga podrzucając wałek.
Ravanhael zmienił się w lodową mgiełkę zwinnie umykając z przed oczu szalonych. Przepłynął między drzewami, kilkoma domami żeby w końcu móc zmaterializować się w czyimś pokoju. Rozejrzał się po niewielkim pomieszczeniu. Półka na książki, komoda, biurko, łóżko, dziewczyna, szafka na ubrania... Chwila... - Dzień dobry - powiedział do czerwonej niewiasty. Usiadł na łóżku i od razu poczuł się jak u siebie, rozłożył się wygodniej przyglądając się tytułom na półce. - Posiedzę tu trochę.
< Elaiza? Powrót Boriego XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz