Wampirzyca zaśmiała się radośnie widząc przerażenie w oczach przyszłej królowej.
- Och nie bój się idiotko. Przecież nic ci nie zrobię. - zaśmiała się obleśnie.
Coś mocno schwyciło Vanessę za gardło i odrzuciło do tyłu. Pisnęła przerażona przygwożdżona do ściany. Drapała paznokciami twardą skórę napastnika. Drugą dłonią nieznajomy przystawił srebrny sztylet do gardła krwiopijcy.
- Nikt ci nie mówił pijawko, że komnaty królowej są zamknięte? - usłyszały straszny, sykliwy głos.
- P...p...puść!
Jego śmiech powodował ciarki na plecach. Odrzucił dziewczynę jak szmacianą kukiełkę. Z paskudnym chrupotem łamanych kości uderzyła w ścianę. Podniosła się szybko i z furią w czerwonych oczach rzuciła na napastnika. W ostatniej chwili jednak skręciła, aby zatopić pazury w szyi przerażonej Clarissy. Zawsze będzie mogła powiedzieć, że była w szoku. Przestraszyła się i proszę, stało się. Poszuka innego frajera bardziej dostępnego niż Desmodor. Ale jaką będzie miała satysfakcję!
Pokryty łuską ogon grzmotnął ją w pierś, odrzucając ponownie od dziewczyny.
- Ani się waż. - warknął. W słabym świetle wpadającego przez okna księżyca błysnęło wielkie ostrze. - Obetnę ci głowę maszkaro.
Vanessa zawahała się. Obrońca był silny. Niestety nawet dla niej za. Zaśmiała się paskudnie, ukazując okrwawione zęby.
- Zginiesz głupcze.
Skupiła moc i trzasnęła w ich stronę wielką, dymiącą kulą ognia. Przez głowę przeszła jej myśl: Desmodor byłby ze mnie dumny. Zaraz jednak zniknęła gdy pocisk zasyczał i zniknął, robiąc więcej dymu niż ognia, około dwóch metrów od potwora. Pisnęła strasznie i uciekła z komnaty.
Stwór wziął głęboki wdech który brzmiał jak straszliwy świst. Ostrze zatańczyło nad głową Clarissy w dziwnej harmonii. Gdyby miał kolana zapewne opadłby na jedno. Ale zamiast tego pochylił nieco głowę.
- Królowo. Jestem z twojej gwardii honorowej. Mam cię chronić.
<Hehe Clary? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz