- Pani? - zapytał po chwili prostując się.
Przesadził i zawadził szpikulcem ozdobnego hełmu o sufit. Jeszcze nie zdążył go wypolerować jak należy, ale miał dziwne przeczucie aby dziś stawić się pod jej komnatą bezzwłocznie. Wcześniej nawet nie widział tej całej królowej. Z początku więc nie wiedział czy pijawka nie była przypadkiem nią. Władca nie wyraził się zbyt szczegółowo mówiąc: Jest piękna jak poranek, słodka jak miód i inne takie bzdury.
Dziewczyna przed nim ani piękna nie była, ani nie wyglądała jak ciastko pokryte miodem. Był pewien, że gdyby chciał ją zjeść nie byłaby słodka. Głupota.
Clarissa spojrzała na niego w mroku.
- Słucham?
- Będę pod drzwiami gdybyś czegoś chciała. - powiedział sunąc niemal bezszelestnie w stronę wyjścia.
Tylko nienaoliwione ogniwka pancerza szeleściły jak stare siano. Tym też się zajmie. Zatrzymał się jeszcze przed opuszczeniem komnaty.
- Królowo?
- Mhm?
- Mam ją zabić?
Usiadła nagle, niemal całkowicie rozbudzona.
- Vanessę?
- Nie ważne jak się nazywa.
- Nie!
- Dlaczego?
- Bo...
- Chciała cię zabić. Zgotuję jej... - dotknął wielkich ostrzy a po komnacie przebiegł przyprawiający o ciarki odgłos. - ...cudną agonię.
- Em... Seen. Jestem pewna, że Władca się tym zajmie.
- Mmm jak sobie życzysz.
Wyszedł zamykając cicho drzwi. Westchnął zdejmując hełm. Pod spodem miał ładnie ułożone łuski tworzące coś na kształt rogów. Ogon ułożył tak aby nikt nie mógł przekroczyć progu. Teraz pozostało tylko czekać.
Drzwi się otworzyły gdy skończył polerować hełm. czyli dobrze już po wschodzie słońca. Clarissa nie wyglądała wcale lepiej.
- Dzień dob... - wrzasnęła przewracając się o jego ogon.
- O cholera. Królowo echym... no...wybacz. - powiedział podnosząc ją ostrożnie.
<Hehe Clary? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz