Odsunąłem od siebie dziewczynę nieco zakłopotany, widząc wymowne spojrzenie jej przyjaciela.
- Jeśli chcemy wydostać się stąd, teraz mamy szansę. - szepnąłem cicho, przysuwając się bliżej dwójki - To dżin, niewoli ludzi. Jesteś pod działaniem jego czarów.
- O czym ty mówisz, Vigo? - uniosła wysoko brwi w najwyższym zdumieniu.
- Im dłużej tu zostaniesz, tym trudniej będzie ci opuścić to miejsce. - złapałem dziewczynę za ramiona i potrząsnąłem lekko - Spójrz na Aarona jak wychudł, dżin żywi się energią jego i pozostałych sług. Portrety na ścianach przedstawiają ofiary, niektórzy już obrócili się w proch. Chcesz podzielić ich los?!
Wielkie, załzawione oczy dziewczyny uświadomiły mnie, że pod wpływem emocji ściskam ją zbyt mocno.
Natychmiast puściłem Liwię i opuszkami palców musnąłem jej policzek.
- Możemy uratować twojego przyjaciela, po to tu przyszliśmy pamiętasz? - powiedziałem łagodnym tonem.
Pokręciła głową, lekko zdezorientowana. Chłopak przytulił ją i wyszeptał w złote włosy:
- On ma rację. - powiedział ze smutkiem - Niestety abym mógł opuścić pałac dżina trzeba najpierw spalić obrazy. To one więżą mnie i pozostałych ludzi tutaj. Pomóż mi Liwio, bardzo chciałbym zobaczyć ponownie swoich bliskich. - szepnął.
- Jak mamy tego dokonać? - spytała drżącym głosem - Jeśli mówicie prawdę, mamy do czynienia z DŻINEM!
- Ja się nim zajmę, a wy oboje wrócicie do sali balowej i zniszczycie obrazy. Przy odrobinie szczęścia straci siły.
Aaron i Liwia nadal spleceni przyjacielskim uściskiem wymienili spojrzenia.
- Moja droga czas na podwieczorek. - nasz gospodarz stanął na marmurowych stopniach z niezadowoloną miną.
- Już idę panie. - dziewczyna wyswobodziła się z ramion nastolatka i z czarującym uśmiechem zbliżyła do szlachcica.
Chwyciłem jeszcze ramię Aarona i szepnąłem do ucha:
- Uważaj na nią. - powiedziałem z naciskiem.
- A ty nie idziesz? - mężczyzna zwrócił się do mnie z wymuszoną grzecznością.
- Chcę jeszcze trochę nacieszyć oczy twoim ogrodem władco marionetek. - uśmiechnąłem się lodowato i przyjąłem prawdziwą postać.
Usłyszałem zaskoczone okrzyki całej trójki.
- Smok! Prawdziwy!
- Przyjmujesz wyzwanie dżinie? - wypuściłem smużki dymu z nozdrzy - Nagrodą będzie dziewczyna.
<Liwio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz