Dziewczyna chwyciła spory płaszcz maga w kolorze ciemnej czerwieni i ostrożnie przejechała palcem po misternych runach aż skrzących się od magii.
- Ale...
- Zakładaj i tak jesteśmy już spóźnieni. - mruknął kręcąc zniesmaczony głową.
Na miejscu jego starego płaszcza pojawił się nowy, czarny. Lilith wydała głośne westchnienie i włożyła go, dosłownie tonąc. Wyglądała śmiesznie. Uniosła bezradnie ręce z zagubioną miną. Asmistus parsknął śmiechem i uniósł jej głowę o podbródek.
- Nie tak. Masz wyglądać jak czarodziejka. - nieco uniósł ramiona płaszcza a ten zmniejszył się i dopasował do jej smukłej sylwetki, opinając tam gdzie powinien.
Musnął rękawy skracając je, delikatnie dotknął talii wyszczuplając całość. Po kilku przeróbkach nikt nie powiedziałby, że Lilith to służąca. Rozpuścił jej włosy i zmierzwił dłonią.
- Mmm teraz wyglądasz aż za dobrze. - powiedział kręcąc głową. - No ruszaj się. On nie gryzie tylko pochłania w całości.
Zrobiła wielkie oczy.
- Ale na prawdę?
- Jasne. - chwycił ją pod rękę i teleportował sprawnie przed wielki gmach biblioteki.
Znaleźli się na jednej z osławionych latających wysp. Strome schody prowadziły do zdobionych bogato wrót przy których stały kamienne sfinksy, wlepiające bezlitosne spojrzenie szafirowych oczu. Asmistus pociągnął ją do nich i przeszedł śledzony jakby miały ich zaraz pożreć.
- Nie bój się. Przy mnie nic ci nie grozi. - szepnął czując jak dziewczyna drży.
- Mhm
- O! No zobacz! Mój dobry znajomy! - powiedział machając maleńkiemu skrzatowi który okazał się starym jak świat Asurą. - Witaj Malchiorze! Spójrz jaką śliczną mam uczennicę. Ale nie dotykaj stary zbereźniku. - trzasnął go po łapach gdy stworek już chciał chwycić za rękę Lilith.
- U nas takich nie ma. Same krasnoludzice. Włochate jak trolle. Oddaj mi ją a dam ci...
- Nie. - uciął Asmistus.
<Hehe Lilith? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz