Asmistus zaczął się szczerze śmiać co dla dziewczyny było nieco niezrozumiałe.
- Kochana ja jestem Asurą.
- A.. ale...
Na jej oczach przybrał postać dobrze już znaną z niemal białą, lekko włochatą skórą, wielkimi uszami i błyszczącymi oczami. Usiadł wygodniej i spojrzał z rozbawieniem.
- Ale... ja...
- Mmm?- świetnie się bawił jej zmieszaniem.
Była wtedy nawet słodka.
- Ja nie wiedziałam. Na prawdę. przepraszam mistrzu. Przepraszam... - szeptała z załzawionymi oczami.
Tego było już za wiele. Wstał, ponownie pod postacią śnieżnego elfa i usiadł obok niej.
- Lilith. - pstryknął jej przed nosem. - Spokój. Nikt nie będzie cię karał. Nie oddam cię im. No już. Jest dobrze. Ale nie drażnij mnie więcej. - dodał ostrzejszym tonem.
Pokiwała głową. Odprężył się nieco i opadł na łóżko z westchnieniem.
- Serio dodam to okno. Strasznie tu ciemno masz.
- Lubię tak.
- Naprawdę? - spojrzał czujnie.
- Tak Mistrzu.
Wstał i rozmasował obolałe plecy.
- Dobra. Na dziś masz wolne. Pozwiedzaj, zniszcz coś. Muszę mieć cię za co karać nie? Jesteś za miła! - pacnął ją w nos i ruszył do wyjścia. - Lilith.
Spojrzała drżąc nieco.
- Tak?
- Już napisałem tą wiadomość do Muselheimu. Pewnie niebawem przyjdzie odpowiedź od twojej siostry.
<Lilith? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz