Gdy mężczyzna wyszedł Clarissa z westchnięciem opadła na miękkie poduszki. Uśmiechnęła się lekko myśląc o swym narzeczonym i o tym, że jutro zaczyna się ich podróż..Biedny Bulzibar będzie musiał pomóc podczas nieobecności swego przyjaciela. Gdy kilkanaście minut później kończyła się ubierać rozległo się ukanie do drzwi
-Proszę-rzuciła tylko
Drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się skłoniona kobieta
-Pan kazał mi przynieść śniadanie-powiedziała dziewczyna
Clarissa znała ją. Kilka razy pomagała w szpitalu, gdy było zbyt dużo osób do przyjęcia.
-Oh..Dziękuję Bethy- uśmiechnęła się ciepło gdy na niskim stoliku stanęła taca z posiłkiem
Zaskoczona służka spojrzała na nią. Chyba nie myślała, że Clary jeszcze pamięta jej imię, jednak po chwili spuściła wzrok.
-Czy mogę jeszcze w czymś służyć?
-Nie..To wszystko...
Kobieta skinęła głową i wyszła pośpiesznie. Przyszła władczyni zjadła spokojnie śniadanie, a jakaś dziewczyna zabrała tacę.
Clary ubrana w długą lekko seledynową suknie wyszła z swych komnat, platforma do teleportacji przeniosła ją w pobliże dawnego azylu. Nie mogła się doczekać jutra, lecz na dziś nie miała nic zaplanowane.
Tak dawno nie byłam w szpitalu-pomyślała sobie- Brakuje mi tej pracy...Chyba dziś pójdę sprawdzić jak ma się tam sytuacja..
Ruszyła dobrze znanymi korytarzami. Nagle na kogoś wpadła. Był to oczywiście Des. Uśmiechnęła się do niego lekko.
-Gdzie idziesz?-spytał obejmując ją
-Chciałam iść do szpitala..bo tak dawno tam nie byłam-westchnęła
Nim jednak mężczyzna jej odpowiedział zawołał go Bulzibar...
<Des?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz