Desmodor poruszył się niespokojnie, zapewne poczuł ukłucie niepokoju, ale zamaskował to irytującym uśmieszkiem. Stał oparty o reling i spoglądał na spokojny, ognisty krajobraz.
- Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć?
Wzruszyła ramionami.
- No chyba gorzej od zbuntowanego maga który zdradził swoich, nie może być? - zapytała.
Spojrzał na nią znacząco. Na twarz wypełzł dziwny uśmiechem.
- Jestem Desmodor Surtr Trevas, aktualny Król Krainy Muspelheim i Pierwszy Władca Otchłani.
Z rozbawieniem obserwował jej reakcję. Zmrużyła oczy a po chwili wybuchła śmiechem.
- Nie no świetne! Przez sekundę serio bym ci uwierzyła.
Zamrugał zaskoczony.
- Mówię prawdę.
- Taaa jasne.
Warknął i potarł skronie.
- Dobra, skieruj statek na północ.
- Nie.
Ze świstem wciągnął powietrze.
- Dlaczego?
- Jesteś kłamcą i krętaczem. Jeszcze mi nie zapłaciłeś. - skrzyżowała ręce na piersi.
- Nie kłamałem.
- Nie jesteś demonem.
Podszedł niebezpiecznie blisko. Na jej oczach zmienił formę. Skóra przybrała barwę onyksu poprzedzielanego złotymi runami. Włosy były teraz białe, a oczy złociste. Z tyłu wyrosły wielkie skrzydła, zaś na głowie zakręcone rogi. Nawet strój się zmienił. Nie przypominał togi maga, ale bojową zbroję na pewno pokrytą masą złowrogich zaklęć ochronnych.
Dziewczyna cofnęła się z trwogą, wpatrzona w rogi.
- Ty...
- Nie kłamałem.
- Kłamałeś! Mówiłeś, że jesteś magiem.
Wzruszył ramionami.
- Bo jestem.
- Ale... nie demonem!
- To ma jakieś znaczenie? - chyba świetnie się bawił bo uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- A żebyś wiedział!
- Zapłacę ci za transport. Tak jak mówiłem. - wskazał ręką odległą iglicę. Wydawała się gromadzić wokół wszelkie mroczne chmury. - Dowieziesz mnie tam i dostaniesz złoto.
<Mikoto? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz