.

.
.
.

piątek, 2 stycznia 2015

Od Clarissy - Cd. Garudy

-Ty?- prychnął staruszek z wyraźnym rozbawieniem-Przecież ty jesteś za słaby by mi ją odebrać. Po za tym chcesz ją zabić dla słodkiej zemsty. Jej krew, jej ciało, jej moc...to nie jest tobie potrzebne, Garudo. Natomiast ja...ja chce jej użyć by zyskać siłę. Nie sądzisz, że to szlachetniejszy cel?- zaśmiał się głaszcząc ją po głowie
Dziewczyna nie mogła się ruszyć ani odzywać. Chciała wykrzyczeć mu, że jest tylko parszywym oszustem. Jak mogła mu ufać? Jak mogła go kochać? No jak...
-Skąd możesz wiedzieć do czego mi posłuży?
-Oh..jesteś bardzo przewidywalny. Nie darujesz bratu tego co zrobił. To nie dlatego, że jesteś nadal na niego wściekły. Wiesz, że Desmodor zrobił to co on i inni uważali za słuszne. Zgadzasz się z nim w pełni. Jednak twoja cholerna duma nie pozwala ci tego przełknąć. Wy wszyscy...Wy Władcy. Wolelibyście zginąć niż stracić dumę! Jesteście zadufani i egoistyczni. To śmieszne...
Clarissa patrzyła na nich przerażona. Czy Malador miał racje? Uzdrowicielka trochę wątpiła. Znała Desa. W jej oczach był uczuciowy, czuły i niezwykle kochany...ale dla innych- nie miała już pojęcia.
W następnym momencie Garuda zaatakował starca z zaskoczenia by nie mógł się obronić. Zdenerwowany nekromanta rzucił młodszym przeciwnikiem jakby ten nic nie ważył. Leżąc na ołtarzu Clary patrzyła w kryształowy sufit a gdy budynek zatrząsł się zamknęła oczy. Strach powodował palpitacje serca. Nie ważne kto wygra ona i tak i tak umrze. Garuda czy Malador co będzie gorsze? Która śmierć... Samotna łza spłynęła po jej poliku.

(Garuda?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz