Clary z zdumieniem spostrzegła jakąś przemianę u mężczyzny. Był on..bardziej opiekuńczy i milszy? Pokręciła tylko głową, nie może mu zaufać..Nie zaufa już nikomu. Sztylet został wbity w jej serce i przekręcony raniąc ją dogłębnie. Czy jeśli kochany "dziadek" tak ją potraktował to znaczy, że nie może już ufać nawet najbliższym? Samotna łza spłynęła po jej oliczku.
Dlaczego ja znów płaczę? Dlaczego znów dałam się komuś zranić-pytała siebie w myślach
Dzięki Garudzie pomieszczenie stało się ciepłe, jednak drżała i okryła się płaszczem jeszcze szczelniej. Mogła się już ruszać, ale wszystko ją bolało.
-Dziękuję..-szepnęła
Kilka godzin temu nie była w stanie nawet pomyśleć o podziękowaniu temu demonowi. Jednak teraz..Co to za różnica? Pomógł jej chodź zapewne tylko do swoich celów. Zabić ją, może zwabić do siebie Desmodora. Skoro ma umrzeć to nie będzie stawiała oporu. Takie widocznie jest przeznaczenie-bo nic nie dzieje się tak bez powodu. Tą walkę przegrała i czym dużej się nad tym zastanawiała to od początku miała być tą która nim dopnie swego spadnie w dół i roztrzaska się tracąc życie. Coraz więcej łez spływało z jej oczu.
-Co jest?-Garuda patrzył na nią
Nefilim szybko otarła krople i chciała silić się na uśmiech
-Nic..Na prawdę nic-zapewniała
Starszy brat ukochanego podszedł do niej, a ta odwróciła tylko wzrok
-Nadal chcesz mnie zabić....Prawda?-spytała tylko cicho
(Garuda?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz