.

.
.
.

środa, 14 stycznia 2015

Od Dante - Cd. Tari

Dante zachwiał się na nogach, ale oparł dłoń o pobliskie drzewo.
- Tari nie chcę być dla ciebie balastem.
Zatrzymała się i spojrzała ostro.
- Ty chyba sobie żartujesz?!
- Nie. Chciałem cię skrzywdzić i nie zasługuję... - przerwała mu sprawnie.
Chwyciła delikatnie za ramię i pociągła białą dróżką w głąb ogrodu.
- Nie gadaj głupot. Zrobiłbyś to samo dla mnie.
- Oczywiście, ale...
- No właśnie. Potrzebujesz pomocy. Nadal wyglądasz koszmarnie.
Uśmiechnął się dziwnie.
- No to faktycznie musimy coś z tym zrobić.
Weszli do ładnej kuchni wypełnionej zapachami obiadu. Wojownik zdusił w sobie głód i posłusznie powędrował niczym cień za dziewczyną. Wskazano mu łóżko na które zwalił się jak kłoda z westchnieniem.
Zanim dziewczyna odeszła chwycił ją delikatnie za nadgarstek.
- Tari, gdzie Krigar?
- W wiosce z resztą. Posłać po niego?
- N...nie lepiej nie. - pokręcił zmęczony głową.
Nie wiedział czy da radę spojrzeć w oczy bratu którego wcześniej omal nie zabił. Dotknął opuszkami palców kryształu w miejscu serca. Zabłysnął delikatnie i zaczął pulsować w rytm tętna.
- Nie wiem czym to jest, ale bez niego zostałbym pochłonięty przez ciemność. Potem... potem muszę się dowiedzieć jakim cudem Shadow miał to przy sobie.
Tari przytaknęła i delikatnie pogładziła jego włosy.
- Odpocznij. Zaraz się tobą zajmiemy. Masz sporo ran, a ta jedna wciąż ci zagraża.
Skinął zmęczony. Powieki tak strasznie ciążyły. Nie miał sił aby je powstrzymać. Opadły nim pomyślał cokolwiek więcej.

~~*~~
Obudził się gdy słońce niemal całkowicie zniknęło za horyzontem. Czuł niesamowity ból w klatce piersiowej i z początku pomyślał ze zgrozą, że ponownie został opanowany. Na szczęście było to tylko działanie leków i zorientował się w porę. Nieopodal łóżka na krześle drzemał Krigar. Również wydawał się wycieńczony. Pochrapywał od czasu do czasu wsparty głową o jakąś półkę. Dante usiadł krzywiąc się z bólu. Nie zamierzał leżeć bezczynnie. Miał wiele rzeczy do zrobienia. Już i tak zaniechał ćwiczeń, co było niedopuszczalne w kodeksie Heladosów.
Poza tym musiał osobiście podziękować elfom za ich dobroć której się absolutnie nie spodziewał. Podejrzewał, że to przez Tari byli tacy uczynni. Niemniej należało zachować zasady.
Wstał i ruszył nieco chwiejnym krokiem w stronę wyjścia. Po drodze narzucił koszulę na zabandażowane ciało i chwycił zbyt ciężki teraz miecz. W przedpokoju, ładnie oświetlonym maleńkimi ognikami niemal zderzył się z Tari.
- Co ty robisz? - zapytała zaskoczona.
- Muszę ćwiczyć. - wybełkotał.
- Chyba się gorzej czujesz. To wykluczone.
- Tari, muszę. Takie są zasady. Poza tym zobacz, już mi lepiej. - pokiwał głową i zaraz tego pożałował gdy wirujące kręgi zatańczyły szaleńczo przed powiekami.
- Jesteś blady i na pewno zaraz padniesz.
- Jestem silniejszy niż sądzisz. - odparł z typowym dla siebie uporem.
- Dante zrobisz sobie krzywdę.
- Demony nie próżnują, nie dam im nawet cienia możliwości wygranej ze mną.
- Ale...
- Tari. - dotknął jej policzka. - Ja muszę coś robić bo zwariuję.

<Tari? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz