.

.
.
.

środa, 14 stycznia 2015

Od Elaizy - Cd. Lotara

Elaiza zadrżała widząc wampirzycę. Spostrzegła jak jej długie, smukłe palce wodzą po jego ramieniu.
- Myślę, że to byłoby okrutne Królowo.
Spojrzała zaciekawiona.
- Doprawdy? Dlaczego?
Dziewczyna poruszyła się nerwowo czując na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych. W głowie słyszała tylko uspokajające słowa: Tylko spokojnie, dasz radę.
- Ponieważ tak wielki wojownik jak Lotar nie powinien się ograniczać jedynie do nocy. - dodała nieco pewniejszym głosem.
Królowa wydęła nieco wargi.
- Teoretycznie on jest już mój, więc mogę zrobić co mi się podoba. - dalej pieściła pazurkiem jego ramię. - Prawda Lotarze? Nie opuścisz mnie.
Wojownik zacisnął mocno zęby.
- Prawda moja pani.
Zaśmiała się uradowana. Jakby fakt, że wyznanie było nieprawdziwe zupełnie ją nie interesował. Klasnęła w dłonie.
- No dobrze. W takim razie łaskawie pozwolę ci coś zjeść dziewczyno. I może... może przebrać się... tylko może. - warknęła widząc szczęśliwą minę Elaizy.
- Dziękuję królowo. - wyszeptała.
Z przyjemnością zjadła nieco ciepłej kolacji i zadrżała ze zgrozy wspominając los tych nieszczęśników zamkniętych w lochach. Poczuła ukłucie poczucia winy. Nie mogła jednak ryzykować. W końcu Ismena była równie nieprzewidywalna co aligator.
Gdy skończyła jeść spojrzała spłoszona na panią domu która nie tknęła swojej kolacji. Wpatrywała się głodnym wzrokiem w Lotara. Na jej krwistych ustach błądził straszliwy uśmieszek.
- Skoro już skończyłaś, idź sobie. - machnęła ręką jakby odganiała muchę.
Strażnicy natychmiast zacisnęli mocno palce na ramieniu Elaizy. Pisnęła wstając.
- Zaraz, dokąd ją prowadzicie? - rycerz wstał odrzucając krzesło.
Królowa zmarszczyła gniewie brwi.
- Siadaj. Idzie tam gdzie jej miejsce. Bądź wdzięczny, że jeszcze żyje. Mogłam nią nakarmić moje pupilki. - westchnęła. - Są ostatnio takie głodne.
Elaiza rzuciła uspokajające spojrzenie Lotarowi. Jakby mówiła: Nie martw się będzie dobrze. Wyprowadzono ją z komnat a królowa z uśmiechem spojrzała na wojownika.
- Zapewne strasznie się nudzisz?
- Nieszczególnie.
- Zapewnię ci rozrywkę. - powiedziała wstając i idąc do wyjścia.
Spojrzała znacząco a rycerz ruszył jej śladem. Wyszli na długi, ciemny raczej korytarz. Po lewej stronie był wielki balkon na którym przycupnęły olbrzymie stwory podobne do nietoperzy.
- Polecimy na nich. - powiedziała podchodząc do pierwszego.
Pogłaskała z czułością po pokrytej szczeciną głowie.
- Dokąd lecimy?
- Na arenę kochanie. Zobaczysz jak tu rozprawiamy się z więźniami. - zagruchała. - Może nawet nie będziesz miał już problemów z tą swoją koleżanką? - wsiadła i nakazała mu usiąść za nią na grzbiecie.
- Nie chcesz chyba kazać Elaizie walczyć? - wysyczał.
- To zależy tylko od ciebie.

<Lotar? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz