Wojownik przerwał ćwiczenia, głównie przez rwący ból w barku i właściwie całym ciele. Spojrzał jak sobie radzi Tari. Nie sądził by ktokolwiek był tak dobry w strzelaniu do celu. On nie potrafił tego zbytnio. Oparł się z tłumionym jękiem o ścianę. Dziewczyna chyba to zauważyła gdyż przerwała przy naciąganiu cięciwy i uśmiechnęła się.
- Jak idzie? - zapytała.
- Mmm boli. Tylko nie wiem co bardziej. Urażona duma czy to. - poklepał serce gdzie pod koszulą i zwojami bandażu tkwił kryształ.
Elfka odłożyła łuk i podeszła do niego.
- Przykro mi.
- To nic. Najważniejsze, że nikt poza mną nie miał tego czegoś. Przynajmniej tak przypuszczam. Do tego czasu powinno się już ujawnić u innych.
Zmarszczyła brwi.
- Obawiasz się, że nie?
- Demony są ostrożne i okrutne w swych planach. Jeśli zorientują się, że coś podejrzewamy mogą pozostawać w ukryciu.
- Zaraz. - pomasowała skronie. - Chcesz powiedzieć, że których z twoich ludzi może być... no...
- Powiedzmy opanowany. - dodał.
- To koszmarne! Jak możemy być pewni?
- Przeszukać? Sprawdzić czy nie mają podobnych kryształów? Ale pewnie to tylko mój zwariowany umysł. Nie zwracaj uwagi. Na pewno wiedzielibyśmy gdyby coś jeszcze było nie tak. - pokiwał głową, jakby sam siebie przekonywał. - To jak? Idziemy na to polowanie?
Uśmiechnęła się szerzej.
- Jesteś pewien?
Zaśmiał się co nieco oczyściło przygnębiającą atmosferę.
- Potrzeba czegoś więcej by mnie zabić i złamać.
- No dobra. Spotkajmy się pod domem za ... piętnaście minut. - poklepała go po ramieniu wychodząc.
Odprowadził ją uśmiechem i ruszył s powrotem do pokoju po rzeczy. Dawno już nie polował na Aegisy. Paskudne pokraki raczej nie występowały w Krainie Lodu.
Wszedł do komnaty i nie budząc brata zabrał lekką zbroję, miecz i tarczę. Krigar spał spokojnie, co jakiś czas mamrocząc coś przez sen.
- Przyda ci się odpoczynek bracie. - powiedział wychodząc.
Zastał Tari również już odpowiednio ubraną z plecakiem i łukiem na plecach. Nie mógł oderwać wzroku od pięknie wyprofilowanej zbroją sylwetki dziewczyny. Chyba to zauważyła gdyż zarumieniła się lekko i spojrzała gdzieś w bok.
- Echym... zamierzasz zostać w lesie dłużej? - zapytał wskazując plecak.
- Nigdy nie wiadomo ile nam zejdzie. - wskazała daleką ścieżkę. - Tam dokąd idziemy konie nie wjadą. Musimy dojść do rozpadliny i odnaleźć wejście jaskini która prowadzi na drugą stronę przełęczy. Potem będzie już z górki.
- Mam też zabrać coś ze sobą? - zapytał niepewnie.
- Nie ma potrzeby. Po jaskini dojdziemy do otoczonej polany i tam podobno mieszka ten stwór.
- Uroczo. Na co więc czekamy? - zapytał z uśmiechem.
- Mm Krigar z nami nie idzie?
- Wolałem go nie męczyć. Śpi. Niech odpocznie. - powiedział nieco przygaszony.
Od czasu tamtej sytuacji jeszcze z nim nie rozmawiał. Czy bał się jego reakcji? Jak diabli. Nim zdołał jednak się nad tym zastanowić Tari ruszyła przodem i z ulgą przyjął możliwość oderwania myśli od codziennych problemów.
- A twój bezlot? - zapytał rozglądając się w poszukiwaniu irytującego gryfa.
<Tari? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz