Ciemność opanowała go już doszczętnie. Gdy poczuł delikatny dotyk skóry pod palcami, zadziałał intuicyjnie. Musiał zabić. Nie rozpoznawał ślicznej istoty przed sobą. To był wróg. Nie należał do Muspelheimu. Trzeba go zniszczyć. Ciche błagania odbijały się w jego skołowanej głowie. Nie chciał słuchać. Jej głos był obcy, nie dbał o to co się stanie. Byle tylko wypełnić zadanie. Taaak to było najważniejsze.
Poczuł silny cios gryfa i został odepchnięty daleko od ofiary. Chciał się podnieść ale zwierzę przydusiło go łapą. Z obroży wyskoczył kryształ który ugodził w oczy słonecznym blaskiem. To było okropne. Niech przestaną!
Skulił się w kłębek a kamień unosił nad nim, nucąc przyjemną melodię spoza czasu. Raniła uszy demona w sposób niezrównany. Skierował zakrzywione niczym pazury palce aby wywołać niszczycielską siłę. Nie udało się. Moce Otchłani nie odpowiedziały. Nie potrafił się skupić. Dziwne szepty ustały gdy biały kryształ powolnym lotem dotknął jego serca. Zaiskrzyło od przeciwnych magii. Ciemność po kilku chwilach ustąpiła, a wojownik opadł bez sił na ziemię. Oddychał z trudem. Ból rozsadzał całe jego ciało a na piersi miał gasnące runy i biały kamień który promieniował ciepłem. Miał mu przypominać co przeszedł. I kto go uratował...
Otworzył wciąż czarne jak noc oczy.
- T...Tari?
Dziewczyna również wstała. Jasne światło w dziwny sposób uzdrowiło jej rany. Podeszła do niego ostrożnie widząc, że chyba wciąż nie jest sobą. Miał nadal szarą skórę, zakrzywione szpony i obłęd w oczach.
- Dante...
- Z...zabij mnie. Błagam.
- Nie!
- Tari... ja... chciałem cię zabić.
- To nie byłeś ty. - po policzkach popłynęły jej łzy.
Wyciągnął rękę a gryf zapiszczał ostrzegawczo.
- Nie mam prawa cię dotykać. - wyszeptał.
Ciało przeszył nagły ból i wojownik krzyknął. Biały kryształ zaświecił oślepiająco. Skóra wróciła do normy ale nadal miała czerwone znaczki. Pazury również zniknęły, tak jak szpony. Jeszcze oczy... wciąż spoglądające wściekle, jakby z niedowierzaniem.
- Jak... jak się czujesz? - spróbowała elfka.
- Nie wiem. Słyszę go. Krzyczy spychany coraz głębiej w moim umyśle. - westchnął zmęczony i zamknął oczy. - Zostaw mnie.
- Zamknij się wreszcie. - warknęła.
Usiadła obok niego i pogładziła mokre od potu czoło. Uśmiechnął się lekko.
- Gdzie jesteśmy?
- Nieopodal pewnej wioski.
- Mmm a co z... Krigar czy ja? - otworzył spojrzał przerażony i chwycił ją szybko za przedramiona.
Nie sprawiał już jednak bólu.
- Dante, spokojnie. Nic mu nie zrobiłeś.
- Ja... widziałem jak go zabijam!
- Nie. - pogładziła go po głowie.
Opadł bez sił na ściółkę.
- To coś... - wykrzywił usta w grymasie nienawiści. - Wciąż we mnie jest. Boję się, że już zostanie. - otworzył oczy.
Miały swój typowy niebieski odcień. Elfka uśmiechnęła się na to.
<Tari? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz