Dante wrócił zmęczony do fortu. Przeszedł przez drzwi i natychmiast skierował się do swojej sypialni. Pech chciał, że spotkał Darricka.
- Zadowolony? - warknął. - Teraz miałem starcie z jej uroczą rodzinką.
- I jak było?
- Koszmarnie. - pomasował skronie.
- Opowiesz mi zaraz. - zamiast odpocząć poszli do wielkiej sali, teraz niemal pustej.
Usiedli przy kominku i zamówili dwa wielkie kufle piwa.
- Mów.
- Oni myślą, że ty jesteś nią zainteresowany.
Darrick prawie wypluł napitek.
- CO?!
- Jakoś musiałem ratować sytuację. - jego reakcja wyraźnie sprawiła mu radość.
- Ale nie moim kosztem!
- Czego chcesz, dziewczyna jest ładna, ma dobrą rodzinę. Będziecie mieli śliczne dzieci. - zarechotał zadowolony.
Darrick wstał i trzasnął go w szczękę pięścią. Piwo poleciało na ziemię zaraz za Dacarathem.
- Wybacz, za lekko? Może poprawić? - zapytał mijając go. - NIKT nie będzie mnie swatał. A już tym bardziej ty. - warknął i wyszedł.
Wspiął się wściekły po schodach klnąc i złorzecząc na czym świat stoi. Przez roztargnienie nawet zapomniał o Flawii leżącej na jego łóżku. Wszedł trzaskając drzwiami. Dziewczyna podskoczyła.
- Niech ich zaraz weźmie! - wrzasnął.
- C...co się stało? Ktoś umarł?
Spojrzał na nią łagodniej i usiadł na jedynym krześle.
- Nie. Dante rozmawiał z twoją rodziną.
- I?
- Są dziwni.
Zaśmiała się i ponownie ułożyła na łóżku.
- Mnie to mówisz?
- Nie zdziw się tylko, gdy już wrócisz. - uprzedził z dziwnym uśmieszkiem.
- Mhm co tym razem wymyślili?
- Chcą nas ożenić.
<Hehe Flawio? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz