Dante z warknięciem podszedł pod samo drzewo. Zapewne chciał tym pokazać, że nie zastraszą go w żaden sposób.
- Słuchaj głupiutka damo.Niebawem będzie tu twój ojciec.
- No, no Dante, ale ją nastraszyłeś. - zadrwił Darrick.
- A z tobą się jeszcze policzę.
- Nie wątpię. - puścił do niego oko.
- Bogowie! Zachowujecie się jak para szczeniaków! Po tobie spodziewałbym się czegoś dojrzalszego. Ile masz lat?!
Zagwizdał zastanawiając się nad tym.
- Oj wiele, wiele.
- Właśnie!
- Nie trać oddechu. Do mnie i tak nic nie dociera.
- Idźcie do diabła!
- Wystarczy to drzewo. - zadrwił.
Białowłosy chciał odejść, ale powrócił zaraz potem.
- Wiesz, że temperatura na zewnątrz spada do minus dwudziestu?- zapytał z triumfalnym uśmiechem.
Flawia spojrzała zaskoczona na Darricka.
- E tam, u nas są jaskinie całkowicie pokryte lodem.
- Sypiasz w nich?
- Zdarzało się. - odparł rozkładając koc.
- Ale ona chyba nie.
Frost zawahał się i spojrzał niepewnie na dziewczynę.
- Flawio? - zapytał cicho.
- Co?
- Gdy ten gbur już pójdzie, przeniesiemy się do mnie.
- W sensie do fortu?
- Nie. Do zamku. - machnął ręką.
- Zaraz... masz zamek?!
- Mam miejsce w nim, jako książę innego kraju.
- W obojętnie jakim? - zapytała z błyszczącymi oczami.
- Mhm. Mogę wejść i zażądać gościny, pokazując jakiś tam świstek pergaminu.
- Super.
- Nie zawsze ale na ogół.
- Nie będziemy spać na drzewie? - chyba usłyszał zawód w jej głosie.
- Zamarzniesz. Nie jesteś przyzwyczajona.
<Flawio? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz