Darrick spojrzał z obrzydzeniem na paskudztwo które wylądowało na jego talerzu.
- To ma BYĆ śniadanie?! - wrzasnął.
- Frost zamknij twarzostan.
Burknął coś pod nosem wbijając widelec w niedopieczony schab. Żylaste i dziwnie śmierdzące, nie zachęcało. Absolutnie. Powąchał i wzdrygnął się nieco.
- Jak się zatruję, wróce tu i...
Barman wyszedł znikając w drzwiach do zaplecza. Darrick pokręcił zniesmaczony głową. Spostrzegł specyficzny kolor krwi dziewczyny i westchnął. Odeszła mu ochota na śniadanie. Wytarł palce o jakąś chusteczkę i rzucił na stół. Wyjął błękitny sztylet kładąc przed sobą. Emanował mocną aurą światła która działała jak woda święcona na demony.
Kyrie zaczęła drżeć ale nie mogła się ruszyć. Absolutnie przyciągana widokiem broni. Jak zahipnotyzowana nie zareagowała nawet gdy wojownik starł krew z jej policzka i przyjrzał się uważnie.
- Zrobimy tak.
Urok prysnął a dziewczyna odetchnęła z ulgą gdy odzyskała władzę w ciele.
- Ty powiesz mi co do cholery robisz w mojej karczmie. A ja może cię nie zabiję. MOŻE. - zaakcentował.
Jej piękne oczy bez słowa spoczęły na jego.
- Jaką mam pewność?
- Daję ci słowo rycerza. - powiedział z irytującym uśmieszkiem i schował ostrze.
- Ludziom nie można ufać. - stwierdziła zagryzając lekko wargę.
- Jasne. - ponownie zaatakował śniadanie.
Wyjął inny sztylet i postarał się je pokroić, z marnym skutkiem. W końcu zrezygnował nie chcąc stracić zębów. Gdy wszedł barman rzucił nim w niego tak celnie, że niedopieczony kawał mięsa wylądował mu na twarzy, ociekając starym sosem i zjeżdżając po nowym fartuchu.
- FROST!
- Co?
- Ty podła, przebrzydła!...
- Cicho. Daj mi porządne żarcie albo puszczę tą budę z dymem! - wbił sztylet w drewno lady.
O dziwo barman zaczął się trząść i zniknął szybko na zapleczu. Darrick z błogim uśmiechem spojrzał na dziewczynę.
- Na czym skończyliśmy? Ach tak. Mów w końcu co tu robisz albo jednak nie zjem śniadania i zajmę się tobą.
<Kyrie? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz