Darrick spojrzał na zbliżający się pożar.
- Ma rację. Szybko! - syknął a rycerze spięli konie pędząc jedyną właściwą drogą.
Król spojrzał na chwiejącą się w siodle córkę. Odjechał już pewien kawałek i teraz z przerażeniem obserwował jak rumak stanął dęba. Przerażony dymem zrzucił otumanioną Lady na ziemię. Pożoga była coraz bliżej. Ogniste języczki lizały drzewa wokół. Darrick zaklął i pognał rumaka do niej. Starała się wstać, dusząc się coraz mocniej. Gęsty dym uniemożliwiał obserwację. Frost chwycił ją niezbyt delikatnie za ramię i wciągnął na konia przed sobą. W tym samym momencie ujrzeli łamiące się z trzaskiem drzewo, które mknęło rozpalone na nich. Krzyk króla rozniósł się po okolicy.
Frost wyciągnął dłoń a z palców pomknęła złocista strzałka światła która zniszczyła drzewo zamieniając je w płonące drobinki. Czym prędzej popędził w kierunku czekającego króla. Dwaj pozostali Lordowie nie uznali, że wypadałoby zaczekać i galopowali ile sił w stronę gór.
- Dalej. - syknął Darrick mijając Władcę.
Po zaledwie kilku minutach pożar objął większą część lasu a duszące dymy spłynęły na okolicę. Grupa kaszląc wspinała się konno na stok. Osuwające się spod kopyt kamyczki utrudniały wszystko, ale w końcu dotarli na wystarczająca wysokość. Marise była blada i kaszlała nieprzerwanie. Jej koń zapewne już nie żył. Pochłonięty przez żywioł. To samo spotkałoby ją.
Darrick zatrzymał się i odetchnął z ulgi. Świat stał się dla nich zaledwie pyłem i dymem. Nie byli tu bezpieczni.
- Dokąd teraz? - zapytał zsiadając i pomagając w tym księżniczce.
- Do pałacu oczywiście. - odparł król.
- No tędy nie przejedziemy. - mruknął i uniósł głowę dziewczyny o podbródek, oglądając małe przetarcie na skórze z boku głowy.
Wyjął chusteczkę i zwilżył woda z bukłaka. Przemył rankę ale na szczęście była płytka.
- Marise kochanie jak się czujesz? - zapytał król podchodząc i ostrym wzrokiem spoglądając na Darricka.
<Marise? xD Ojcowska zazdrość xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz