Darrick ścisnął boleśnie jej nadgarstek aby nie pozwolić na zerwanie artefaktu. Oczy zabłysły mu złowrogo. Zza jej koszuli dobiegł go mocny błysk odpowiadający na jego własny. Na krótką chwilę karczmę zalało intensywne światło. Kilku bywalców krzyknęło gniewnie ale zaraz zamilkło i mamrotało tylko pod nosami. W końcu incydent był krótki a każdy wiedział, ze z Frostem lepiej nie zadzierać.
- Puść. - wysyczał.
Mir była wpatrzona w kryształ który w końcu się uspokoił. Drżał tylko nieco i wysyłał pulsujące światło jakby reagował na bliskość jej artefaktu. Nimfa puściła a Frost odetchnął z ulgą i schował kamień.
- Nigdy więcej tak nie rób. Jasne? - syknął. - Obetnę ci rękę następnym razem.
Zacisnęła usta w prostą linię.
- Nie jestem twoim wrogiem.
Wychylił do dna kufel i kiwnął głową, już całkowicie spokojny.
- Chodźmy. Tu jest za dużo chętnych uszu i oczu. I tak już będą gadać na całe miasto. - chwycił ją za nadgarstek i poprowadził do schodów.
Drogę zaszedł mu towarzysz, ten z krwią lodowych olbrzymów.
- Co to za cyrk? Teraz z nią trzymasz?
Darrick uśmiechnął się paskudnie i dotknął rękojeści miecza.
- Jasne. A co myślałeś? To moja zaginiona siostrzyczka która uciekła z jakimś hultajem kilka lat temu.
Mir omal się nie zachłysnęła. Olbrzym zmierzył ją uważnym wzrokiem.
- Właściwie. Podobni nawet jesteście.
Frost objął ją mocno i przyciągnął do siebie. Wyglądało to tak jakby stłumiła przekleństwo i chęć dania mu w twarz.
- Co nie? A teraz spadaj. Mamy wiele do obgadania.
- Mmm jak chcesz Frost.
Wskazał jej głową schody i ruszył przodem. Nie miała wielkiego wyboru. Tym bardziej, że każdy w karczmie spoglądał na nią jakoś dziwnie. Westchnęła i poszła za nim. Pokój wydawał się żałośnie mały i ciemny. Jakby cały kurz świata zdecydował się tu osiąść na stałe. Zakasłała a mężczyzna zamknął drzwi i otworzył okno. Zaduch był paskudny.
- Ohydne miejsce. - wyszeptała.
Shang unosił się delikatnie nad jej prawym ramieniem i czujnie spoglądał we wszystkich kierunkach.
- Co nie? A to luksus podobno. Nie chcę wiedzieć co uchodzi za standard. - zaśmiał się i usiadł na rozklekotanym łóżku.
Wzbił tym nienaturalne ilości kurzu które gniewnie osiadły wszędzie wokół.
- Dobra siostrzyczko...
- Nie jestem twoją siostrą.
- No wiem. Ale cóż poradzić, że jestem ładniejszy.
Zaśmiał się widząc jej miną.
- No rozchmurz się nieco. Nikt nie chce cię zabić... na razie. - wyjął ostrze i zaczął się nim bawić. - Co cię sprowadza w to zapomniane przez Boga miejsce, z nieumarłym sługą na ramieniu?
<Mir? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz