.

.
.
.

piątek, 16 stycznia 2015

Od Darricka/ Shanga - Cd. Mir

Darrick spoglądał na nimfę w zamyśleniu. W końcu usiadł wygodniej, aż krzesło niebezpiecznie zatrzeszczało.
- Jeśli to co mówisz jest prawdą...
- Jest. - przerwał mu Shang. - Ręczę za nią.
- Twoje zdanie nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Tak więc, jeśli mówisz prawdę, masz przerąbane.
Mir wciągnęła ze świstem powietrze.
- Liczyłam na coś bardziej konkretnego.
Wzruszył ramionami.
- Nie mamy czasu do stracenia. Mój kryształ też się obudził, a był dotąd raczej spokojny. Wstawaj, ruszamy.
- Dokąd?
Ukłonił się drwiąco.
- Mam zaszczyt być jednym z Bractwa Światła siostrzyczko. Popędzimy do nich jak najszybciej, modląc się by mieli tam dziś pewnego maga który albo nas zabije albo pomoże.
Odsunęła się od niego a Shang wydał odgłos podobny do głuchego warknięcia.
- Nie jestem teraz pewna czy to taki dobry pomysł. - powiedziała.
- Nie dramatyzuj. Co złego może się stać?
- Żartujesz prawda? - zapytała krzyżując ręce na piersi.
- Zawsze to lepsza opcja niż spędzenie ze mną nocy w tej tawernie. No... chyba, że chcesz?
Wstała i ruszyła do wyjścia.
- Idziemy?
Westchnął jak męczennik.
- A jeszcze miałem nadzieję. Dobra, ale niech twój kolega znowu będzie mniej... rzucający się w oczy. Wygląda jak pierwszorzędny demon, a muszę dbać o reputację.
Dracolisz dotknął rękojeści ciemnego miecza. Mir podeszła do niego i uspokajająco dotknęła ramienia.
- Shang?
- Mmm nie ufam mu.
- Ja też ale nie mamy wyboru.
- Halo! Ja tu jestem. Bardzo miło doprawdy, że tego nie ukrywacie, ale chyba nie mamy czasu. - wyminął ich z drwiącym uśmieszkiem. - Już czuję skupiska mocy mknące po ciebie siostrzyczko.
- Nie jestem twoją... - nim zdołała dokończyć wojownik wyszedł. - To będzie długa noc. - westchnęła.
Shang uśmiechnął się lekko i przybrał formę fioletowego ognika który unosił się nad jej prawym ramieniem.
- Nie martw się. Jeśli czegoś spróbują zajmę ich na tyle byś mogła uciec.
- Miejmy nadzieję, że to nie będzie konieczne.
Wyszła zaraz potem. Darrick czekał na dole schodów, rozmawiając z towarzyszami. Rzucili Mir niezbyt zachęcające spojrzenie i zniknęli w wyjściu karczmy.
- No w końcu. Długo każesz na siebie czekać. - zadrwił. - Ruszyli przodem aby przygotować wszystko.
Zmarszczyła brwi podejrzliwie.
- Ty coś planujesz i wcale mi się to nie podoba. - szepnęła.
- Spokojnie. Bogowie czy wszystkie kobiety są takie podejrzliwe? Muszą zawiadomić przywódców placówki aby nikt nie nadział cię na włócznię. Masz nietypowego znajomego. - spojrzał znacząco na ognik. - Panie przodem.

<Mir? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz