- Połóż tu. - warknął w łamanej wspólnej mowie.
Tu oznaczało rozklekotany stół pokryty dziwnej barwy plamą.
- Ja nie chcę. - chwyciła mocniej Yunashi'ego.
Uśmiechnął się drwiąco.
- Boisz się?
- Chciałbyś. Ale on... no...
- Nie zostawię cię. - zapewnił.
- Nie o to chodzi. Możesz sobie iść. - mruknęła.
Asura pokręcił głową i odepchnął wojownika.
- Zobaczyć co masz w środku. - powiedział z dziwnym chichotem.
- Wiesz co? Ja chyba jednak zostanę. - stwierdził po chwili Yuni.
~~*~~
Trzy godziny zajęło małemu pustelnikowi opatrywanie ran Lurinny i Yunashiego. W końcu jednak wytłumaczyli mu, że nie ma potrzeby otwierania im głów, brzuchów ani innych części ciała. Obeszło się o dziwo bez ofiar. Dziwnym trafem po całym zabiegu czuli się znacznie gorzej niż przed i teraz oboje leżeli na ziemi w kącie małej chatki, marszcząc nosy od smrodu pleśni i grzybów.- Ale nam się trafiło. - szepnęła.
Okrył ją kocem.
- Mogło być gorzej.
- Doprawdy?
- No... mógł być szalony, ten pustelnik. - dodał z lekkim uśmieszkiem.
Asura mamrocząc coś do siebie zaczął nagle sprzeczać się z miotłą.
- Wiesz co? Ty lepiej już nic nie mów. - dodała Lurinna.
<Lurinno? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz