.

.
.
.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Od Desmodora - Cd. Clarissy

- Ale kto wie czy nagle nie znajdzie się jakaś miła dama...
- Cicho. - warknął rozdrażniony Malheur. - Bo zmienię zdanie i jednak cię zrzucę z jakiegoś lodowca.
Desmodor prychnął zirytowany. Zdjął płaszcz i szczelnie owinął narzeczoną.
- Nie pozwoliłbym na to.
Ściany lekko się zatrzęsły a pomieszczenie wypełnił niesamowity mróz. Clarissa przytuliła się do demona.
- Co się dzieje? - warknął Koszmar, ponownie dobywając broni.
- Mój Dziadek. On chce mnie skrzywdzić. - wyszeptała.
- Masz dziadka?
- To potwór. - wtuliła w niego twarz.
- Nikt cię nie skrzywdzi.- powiedział Władca.
W pomieszczeniu zakotłowała się wściekle zielona mgła. Zupełnie jakby przeprowadzała niegroźne zwiady. Zatoczyła wielkie koło wokół a po chwili przybrała postać zakapturzonego mężczyzny. W jednej dłoni trzymał strasznie wykręcony kostur z czarnym kryształem na górze. Do pasa przytwierdzoną łańcuchem księgę.
- Desmodor Trevas. Jak miło cię widzieć.
- Maladorze? Co tu jest grane?
- Moja wnuczka jest... - wykrzywił usta w strasznym grymasie. - Twoja?
- To moja narzeczona.
- Żartujesz? No kto by...
- Zamilcz. Nikt nie będzie jej groził.
Pokręcił głową wyraźnie zakłopotany.
- Władco, zaszła tylko mała pomyłka. Nie wiedziałem, że ona będzie królową. Cóż, w takim razie jak sądzę, nie mogę jej skrzywdzić.- wymruczał niezadowolony.

<Clarisso? xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz