Władca kiwnął głową i wszedł do pięknie urządzonej komnaty.
- Jak się czujesz? Czy bardzo cię wymęczyliśmy? - zapytał kładąc się obok niej w ubraniu.
- Nieee. - przytuliła się do niego.Czule ucałował ją w usta, ciesząc się tą chwilą bliskości.
- Mamy pewne problemy z tym... - wykrzywił się nieco. - Frostem.
- Czy jest on aż tak zły?
- Problem w tym, że jest aż za dobry. Tępi nas niczym zarazę, ale nie jest fanatykiem. Nie potrafię go rozgryźć. Nieprzekupny, honorowy na swój własny sposób, trudno go oszukać bo często po prostu robi co chce. Nie wiem, nie wiem.
Uniosła się na łokciu a on uśmiechnął szerzej
- Nie dręcz się tym teraz. Musisz odpocząć.
- Mmm ślicznie wyglądasz w tej... piżamce. - dotknął jej odsłoniętego ramienia.
- Dziękuję. - ułożyła się obok i westchnęła. - Kto by pomyślał. Jeszcze nie tak dawno byłam uzdrowicielką. Zwykła dziewczyną a teraz...
- Echym... kiedy weźmiemy ślub?
Uśmiechnęła się szerzej.
- Jaki termin jest dobry?
Gładził jej plecy zastanawiając się nad tym.
- Jutro to chyba nieee.
Oberwał piąstką ale tylko ją to zabolało, gdyż trafiła w zdobiony napierśnik.
- Nosisz zbroję do łóżka? Przecież cię nie zabiję.
- Przyzwyczajenie. Wybacz. Poza tym ja nie sypiam... zbytnio.
- Może nie miałeś powodu? - pocałowała go lekko.
- Chyba masz rację. To kiedy?
- O jej... no nie wiem. Jak najszybciej.
- Jutro.
- Desmodorze! Mówię poważnie.
- Ja też. - zaśmiał się widząc jej minę. - No dobrze. Organizacja wszystkiego nieco zajmie. Tak dajmy na to, miesiąc.
<Clary? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz