Władca przytulił ją do siebie mocno.
- Co ja bym bez ciebie zrobił.
- Jak już mówiłam, zanudziłbyś się. - powiedziała ze śmiechem.
Pocałował ją czule.
- Kocham cię maleńka. Ale musimy w końcu wstać.
- Musimy?
- Jasne. - odrzucił koc i pogładził jej nagie plecy. - O Bogowie znowu muszę się zakuć w tą zbroję.
- Nie musisz.
- To konieczność. Ja zbroja, ty suknie. Razem cierpimy. - puścił jej oko i wstał ubierając się powoli. - Trzeba zorganizować wyjazd. Bulzibar będzie panikował.
- Jak to on... - mruknęła zakopując się w kocach.
- Nie rób tak, bo znowu mnie kusisz. - powiedział patrząc na nią.
- Serio? Ja jestem niewinna. - odparła z dziwnym uśmieszkiem.
- Ha! A to dobre. Przyślę służbę aby ci śniadanie przynieśli.
- Myślałam, że zjemy razem.
- Ktoś musi ich zaciągnąć do pracy maleńka. - dotknął drzwi i spojrzał ostatni raz. - Najpierw odwiedzimy światy Pustyń. Będzie miło i ciepło.
Kiwnęła głową zadowolona.
- A potem bum na mróz. - zaśmiała się.
Wyszedł, wciąż odurzony jej obecnością. Mógłby z nią spędzać każdą wolną chwilę, ale niestety obowiązki wzywały. Na samą myśl o spokoju i odpoczynku ogarnęło go przyjemne uczucie odprężenia.
<Clary? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz