Flawia myślała przez chwilę, ale nic jej nie przychodziło do głowy.
-Nie będę nikomu posłuszna... - Powiedziała podnosząc wysoko głowę
-Skończyły ci się jabłka? - Spytał Dante z irytującym uśmiechem na twarzy. Robił dosłownie wszystko, aby zdenerwować Flawię.
-Jak tylko jakieś dostanę to wierz mi że od razu roztrzaska ci się o
twarz. - Powiedziała wstając ale Darric od razu posadził ją na łóżku.
-Dante nie denerwuj jej. Tylko ciebie śmieszy ta sytuacja.
-Nic nie poradzę... Świetnie razem wyglądacie. - Powiedział śmiejąc się.
Flawia rzuciła w niego torbą, ten ją złapał i się uśmiechnął. Otworzył
ją i powoli zaczął wyjmować z niej rzeczy. Flawia wstała i wyciągnęła w
jego stronę rękę.
-Oddaj to. Albo wydłubię ci oczy. - Powiedziała przez zęby.
-Fajnie się zapowiada. - Powiedział Dante uśmiechając się do dziewczyny
drwiąco. Flawia skoczyła mu z rękoma do gardła przewracając go razem z
krzesłem. Walnęła mu pięścią w szczękę, ale nie zdążyła już nic więcej
zrobić ponieważ Darrick ją podniósł i posadził na łóżku trzymając za
ramiona, aby nie próbowała wstawać. Dante podniósł się z ziemi i
ponownie usiadł na krześle.
-Spokojnie... Po co tak się denerwować.
-Prowokujesz mnie.
-Zachowujecie się jak dzieci... - Pokręcił głową Darrick, ale na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
-To co zrobimy? - Spytała spokojniej dziewczyna.
-Może powiesz coś swoim rodzicom i...
-Ich się nie da przekonać Dante. Idę się przejść...
-Gdzie chcesz iść? - Spytał Darrick.
-Niech książę o mnie się nie martwi.
-Nie martwię się o ciebie tylko tego który na ciebie wpadnie.
Flawia uśmiechnęła się tajemniczo i wstała. Wyszła bez słowa ruszając
przed siebie. Szła korytarzami aż dotarła na dziedziniec. Było pusto,
wszyscy widocznie siedzieli w swoich pokojach. Na samym środku rosło
drzewo, duże drzewo. Flawia usiadła pod nim i myślała. Nie chciała
wracać do siebie, znów by siedziała w pokoju. Nagle usłyszała śmiechy, w
oddali szli ci młodzi wojownicy którym przywaliła, a przynajmniej
jednemu z nich. To była ta wredna dwójka która przylazła gdy rozmawiała z
księciem. Zaczęła się wspinać na drzewo, pamiętała to spojrzenie które
posłał jej tamten młody wojownik. Widocznie wcześniej ją zauważyli bo
pobiegli pod drzewo wpatrując się w dziewczynę.
-Pożałujesz że rzuciłaś we mnie tym hełmem, jak tylko wejdę na to drzewo.
- A ja zacznę wrzeszczeć jak zaczniesz się wspinać! - Krzyknęła dziewczyna wchodząc na wyższe gałęzie drzewa.
-Nikt cię pewnie nie usłyszy.
Flawia zaczęła się wydzierać.
-POOOOMMMOOOCCY! - Dziewczyna krzyczała najgłośniej jak tylko mogła. Nie
wiedziała czy ktoś ją usłyszy, w końcu siedziała na najwyższych
gałęziach drzewa. Nigdy nie była na tak wysokim drzewie. Nadal się
wydzierała aby ktoś jej pomógł.
<Darric? Dante? Ona potem i tak nie zejdzie ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz