Czy ten cały Malchior chciał wymiany? A czym była Lilith w jego
mniemaniu? Przedmiotem z bazarku? Asmistus jednak sprawnie przerwał
wypowiedź kolegi.
-No, ale wiesz. Ona jest śliczna, a ty możesz zyskać bardzo wiele, czyż to nie kuszące?-zaśmiał się Asura
-Jednak nie skorzystam- Asmistus uśmiechnął się do niego lekko
-A szkoda.. Wiesz, jakbyś zmienił zdanie to ja chętnie...
Mistrz pokiwał głową i odwrócił się. Pociągnął Lilith za rękaw płaszcza
by udała się za nim. Nowo poznany z westchnieniem patrzył na oddalającą
się w głąb biblioteki dwójkę, innym mężczyznom również nie umknęło jej
przybycie. Wodzili za nią spojrzeniem, a gdy Asmistus zatrzymywał się na
chwilę by z kimś pomówić oczy rozmówcy niespokojnie zerkały na
Lilith..Nie tyle samą Lilith co na jej biust ukryty pod opinającym
płaszczem. Nie podobało jej się to jednak cierpliwie włóczyła się za
swym nauczycielem starając nie zwracać uwagi na populację męską
biblioteki. Z czasem coraz bardziej się irytowała jednak spleceniem rąk i
rozglądaniem się po pomieszczeniu. Zatrzymali się przy kolejnej osobie,
a Lili cicho westchnęła.
-Coś nie tak?-spytał ją Asmistus
-Oczywiście, że wszystko jest w porządku, nie przerywaj sobie Mistrzu.-rzuciła cicho
Rozbawiony mag uniósł pytająco brew jednak usłyszał głos mężczyzny:
-Widzę, że dziś Asmistusie nie zabrałeś ze sobą Alberta. Tym razem
wziąłeś ze sobą kogoś o wiele lepszego-powiedział tak jakby dziewczyna
nie stała wcale obok niego
-Albert nie mógł mi dziś towarzyszyć więc wziąłem ze sobą swą uczennice-rzucił tylko
-Może powinieneś od dziś z nią tu przychodzić? Taka śliczna buzia....Wszyscy są nią zachwyceni...Do twarzy jej w tym płaszczu
Dalsza rozmowa została skierowana przez opiekuna dziewczyny na inny tor
za co Lilith była mu ogromnie wdzięczna. Kierując się dalej Lili
przystanęła a Asmistus spojrzał na nią.
-Po co w ogóle tu jesteśmy?-spytała
-Jak to po co?-zaśmiał się-Trzeba raz co jakiś czas pokazywać się tu. Kontakt z innymi magami jest bardzo ważny.
Nowicjuszka prychnęła lekko
-Wcale mi się tu nie podoba...Idź sobie z nimi porozmawiać a ja
pooglądam książki. Nie chcę być twoją ozdóbką do której ślinią się ci
faceci...
-Ktoś tu pokazuje pazurki-zadrwił tylko-Dobrze..Możesz iść, ale na
własną odpowiedzialność..no i nie oddalaj się. No cóż. Obok mnie mało co
ci grozi ale skoro się tak uparłaś to cóż.
-Dziękuję...-westchnęła Lili-Dam sobie radę...
Chwile później już rozglądała się po pięknym budynku klucząc między
regałami wypełnionymi tajemniczymi księgami. Było to znacznie ciekawsze
nisz grzeczne uśmiechanie się do każdego kolejnego dewianta.
(Asmistusie? :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz