.

.
.
.

niedziela, 11 stycznia 2015

Od Florence - Cd. Krigara

- Rozumiem, że ty także jesteś Wojownikiem Helados? - zapytałam.
- Tak - chłopak powiedział to tak, jakby sam do końca tego nie wiedział.
- I nie potrzebujesz broni? - uniosłam jedną brew, spoglądając na miejsce, z którego powinna wystawać broń. Krigar chyba poczuł się zakłopotany, jego twarz stała się cała czerwona. Bez słowa rzuciłam mu jeden z sztyletów.
- Jak daleko stąd znajduje się wasz obóz? - spojrzałam na niego. Przyglądał się runom na sztylecie.
- Jakieś trzy kilometry - odpowiedział - Dlaczego pytasz?
- Załatwisz mi jakieś jedzenie? Tu nic nie ma - zapytałam.
- Yy, no tak, da się zrobić - chłopak znowu zaczął się jąkać, co wywołało u mnie ledwie widoczny uśmiech.
- No to mnie zaprowadź.
Przez całe 3 kilometry drogi rozmawialiśmy. Krigar jakby nabrał swobody i pewności siebie.
- Tak więc na początku żyło mi się wspaniale, miałam cudownego opiekuna. Prawdziwej matki nigdy nie poznałam, ale ojca niestety tak.
- Dlaczego niestety? - zapytał. Zauważyłam w oddali blask rozpalonego ogniska.
BylIśmy coraz bliżej.
- Nie spotkaliśmy się w przyjaznych okolicznościach. Byłam świadkiem palenia żywcem mojego przybranego taty. Zabił najważniejszą osobę w moim życiu.
- Dlaczego to zrobił? - zza drzew dostrzec można było sylwetki Wojowników Helados.
- Nie wiem, może po prostu taka jego natura. W końcu jest demonem...
- Więc ty też jesteś demonem?
- Nie, moja matka...- zaczęłam, lecz Krigar wepchnął mnie w pobliskie krzaki. Skąd ta śmiałość, czyżby się mnie bał?
Zauważyłam, jak do młodzieńca zbliża się jeden z wojowników.

< Krigar? ;) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz