.

.
.
.

sobota, 3 stycznia 2015

Od Kyrie - Do Darrick'a

Rasa Maokai, zwana również jako Łowcy Cieni, mająca za zadanie zabijać swoich pobratyńców. Człowiek z krwią diabła. Cienka linia pokrewieństwa z samym Szatanem. A wśród tego ja. Zamknięta w złotej klatce, ubezwłasnowolniona, pozbawiona powietrza i wolności. Jest mi słabo, duszę się. Próbuję się wydostać, ale nie mogę. Moje przeznaczenie wciąż mnie porywa, zamyka i zakuwa w kajdany. A ja tego nie chcę. Nie chcę życia, jakie przewidzieli dla mnie Bogowie. Chcę czegoś innego.
Ale prawda jest taka, że gówno ważne jest to, czego ja chcę.
Mój ojciec nigdy nie pozwoli mi uciec. Zawsze będzie mną kierował, manipulował. Jestem jego planem.
Jego celem.
Jego bramą.
Jego przyszłością.
Jego kluczem do władzy.
Zaniedługo zniknę, pochłonięta przez ziemie, wciągnięta w bezkresne Piekło.

Wstałam z ociąganiem z niewygodnego łóżka. Kolejna noc w nieznanej karczmie dała mi się we znaki. Każdy mięsień mojego ciała bolał od nieprzespanych nocy. Jedna część mnie chciała wrócić, ale druga sprzeciwiała się temu.
Co powinnam zrobić?
Łowczyni Cienia bez grama umiejętności, a mimo to córka samego Szatana. Prychnęłam pod nosem. To tak bardzo kolizowało ze sobą, że było aż śmieszne.
- Kyrie? - Usłyszała za sobą.
Mały demon, imieniem Asayah, dryfowała w powietrzu. Nie miała nawet całych 10 centymetrów, duże, czerwone oczka, małe kiełki i bladą twarz. Do tego dochodziły długie, białe włosy.
- Tak? - Spytała, związując długie włosy w wysokiego kucyka i chowając sztylety w różne miejsca w ubraniu.
- Nie wyczuwam dzisiaj dobrej aury. Wątpię, czy powinnaś gdzieś wychodzić. Ojciec by tego nie pochwalił.
- Akurat ten argument do mnie nie przemawia - odparła kąśliwie.
- Mówię poważnie - czerwone oczka Asayi zabłysły groźnie - nie powinnaś dzisiaj polować. Tym bardziej z twoimi umiejętnościami.
- Cicho! - Warknęła - nie będziesz mi mówić co mam robić!
Wyszła, trzaskając drzwiami. Zirytowana wybiegła z domu, wpadając na kogoś.

<Darrick?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz