.

.
.
.

sobota, 3 stycznia 2015

Od Li - Cd. Lilith

Gdy tylko Asmistus zniknął za rogiem pierścień zamigotał i pojawił się dżin w delikatnych, błekitnych obłoczkach. Wytrząsnął coś z buta i z ucha.
- Okropność. Mówiłem już, że tam jest niesamowicie ciasno?
- Przepraszam Li, ale jeśli Asmistus się dowie o tobie, na pewno cię zabierze. - powiedziała dziewczyna.
Dżin uśmiechnął się lekko.
- No skoro tak sprawę stawiasz. - spojrzał na półki i siedzących czarodziejów. - Gdzie jesteśmy?
Poszła szybko w jakąś alejkę utworzoną przez regały i westchnęła.
- W ich bibliotece.
Zagwizdał spoglądając na księgi.
- Jesteśmy w dziale nekromancji. Dziwne, myślałem że są zakazane.
- Bo są. - mruknęła wyciągając jedną książkę.
Strasznie podniszczoną, o czarnej okładce z pająkiem na przedzie wygrawerowanym srebrem. Otworzyła ją ostrożnie. Kartki były puste ale zaraz zaczynały się pojawiać zielone litery o upiornym blasku. Zadrżała i zamknęła księgę.
- Jak widzę panienka dobrze się bawi? - usłyszała straszny głos gdzieś z boku.
Odwróciła się szybko, z bladą twarzą. Przed sobą ujrzała wysokiego maga o czarnych włosach i szarych oczach. Był wysoki i ubrany w ciemne szaty.
- Ja nie...
- Do tej części biblioteki wstęp mają tylko Mistrzowie. A ty nim nie jesteś.
- Przepraszam... nie wiedziałam.
Warknął coś na głupotę kobiet i chwycił ją mocno za przed ramię.
- Kto jest twoim Mistrzem. - wysyczał.
- A...As...Asmistus.
- No proszę. Chętnie zobaczę jak cię ukarze. Jego uczniowie zbyt długo nie żyją.
- Ale proszę...
- Zamilcz.
Ruszyli długim korytarzem i weszli do wielkiej sali z czarnymi lustrami. Na samym środku stał Asmistus. Wyglądał strasznie. Miał zmarszczone brwi i jakby się nad czymś zastanawiał. Nieznany mag popchnął Lilith wprost na niego.
- Co się dzieje? - syknął wściekły.
- Twoja uczennica myszkowała w dziale z nekromancją!
Asmistus spojrzał zaskoczona.
- Ech Lilith, Lilith. - pokręcił głową. - A mówiłem abyś przyniosła mi Czarną księgę Śmierci a ty co?! NIC! Wszystko muszę robić sam.
Mag zbladł i zaczął nerwowo przebierać palcami.
- Ale to znaczy, że ona...
- Była tam z mojego polecenia.
- Ach tak.
- No właśnie. A teraz TY mi przeszkadzasz. - warknął a lustra dziwnie zadrżały.

<Hehe Lilith? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz