Kapitan wstał i przeszedł po kajucie w poszukiwaniu całej koszuli. Poruszał sie wciąż lekko i ociężale ale widać było, że mu lepiej.
- Uwielbiam się z tobą droczyć.
Zaśmiała się i odwróciła speszona wzrok gdy zdjął strzępy starego ubrania i bez wstydu założył nowe.
- To może ja już... - zaczęła, chcąc wyjść.
- Nie trzeba. Muszę ci coś powiedzieć.
Drgnęła i usiadła czujnie w fotelu.
- Co takiego?
- Twoje kajdany. - wskazał na złote bransoletki. Dotknęła ich w roztargnieniu. Chyba nawet o nich zapomniała. - To nie tylko ograniczenie. Widzisz... rzucono na nie szereg zaklęć. Będę mógł znaleźć cię wszędzie, jeśli jakimś cudem się... zgubisz. - powiedział z krzywym uśmiechem siadając przed nią.
- Sprytne. - westchnęła.
Chwycił jej dłonie i ucałował lekko.
- Owszem. Ale to nie wszystko. Gdyby jakiś mag chciał cię zaatakować, utworzą całkiem sprawną tarcze i nic ci się nie stanie.
- A miecze? Jakby ktoś chciał mnie posiekać?
- Również. Nie pozwoli cię skrzywdzić.
- A gdyby...
Chwycił jej twarz w dłonie.
- Nie martw się.
- No ale... powiedzmy jakby ktoś chciał mnie uderzyć?
- Ja?
- N..nie...
- Ja nie biję kobiet. Ale niestety na to by nie zareagowało. Chyba, że ciosy byłyby wyjątkowo mocne.
Westchnęła cichutko.
- Reaguje na każdego?
Zmarszczył brwi.
- Boisz się, że cię skrzywdzę? Cóż, na mnie to nie reaguje.
<Meg? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz