Malheur udawał, że nic nie widział. Serio chciałby w tej chwili być gdzie indziej. Grzecznie przytakiwał na jakiś bzdury które słyszał, ale wciąż ukradkiem obserwował Clary. Był przez chwile nawet dumny! Niemal poruszała się z gracją... niemal. Gdy jednak ten idiota Raphael przyciągnął ją do siebie dziewczyna spojrzała zaskoczona i nadepnęła na niego. Malheur stłumił przekleństwo i ruszył z odsieczą.
Podszedł do nich zwinnie i lekko wyplątał nieszczęsną z objęć demona.
- Teraz moja kolej.
- No coś ty. Poczekaj jeszcze.
- Nie.
Odciągnął ją z westchnieniem ulgi i powoli tańczył, dla zachowania pozorów.
- Przepraszam. - szepnęła Clarissa.
- Co?
- No... ja....
- Cicho. Jakby kto pytał to jego wina.
Zamrugała zaskoczona.
- Jak to?
- Pozwolił sobie na zbyt wiele. Nie miał prawa tak cię dotknąć.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Desmodor mógł się poczuć obrażony.
Odetchnęła z ulgą.
- Ale i tak jest mi głupio, że...
- Cicho. To im ma być głupio. - mruknął i zakończył taniec lekkim pokłonem w jej stronę.
Zarumieniła się i nie do końca wiedziała co zrobić. Demon jednak uśmiechnął się i poprowadził ją do zgromadzenia. Właśnie trwała ożywiona rozmowa jak ponownie zwabić Frosta, ich największego wroga.
<Clarisso? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz