.

.
.
.

sobota, 3 stycznia 2015

Od Liwii - Cd. Vigo

Liwia obserwowała miasto, przepięknie wyglądało w promieniach słońca,które niedawno wzeszło.
-Wygląda... Cudownie. - Powiedziała patrząc na miasto.
-Nie masz lęku wysokości?
-Nie. Mało jest rzeczy których się boję... Ale jest pewne miejsce którego wszyscy unikają.
-Pokażesz mi to miejsce?
Liwia spojrzała na niego zaskoczona, nie była pewna czy znów chce tam się pojawić.
-Skoro tak bardzo chcesz. - Dziewczyna wskazała dwie wierze pałacu nieżyjącej już rodziny Bortag. - Nie radzę tu się zbliżać, ostatnio natrafiłam tu na nieprzyjemnego wampira. Między tym zamkiem, a miastem jest mała polana.
-Chcesz mi pokazać jakąś polanę?
-Znajduje się tam coś co może cię zaciekawić.
Po chwili wylądowali ją polanie, Liwia rozejrzała się po polance.
-Nie mówiłeś że jesteś.. Że masz skrzydła.
-Zaskoczyłem cię?
-Myślałam że się roztrzaskamy o ziemię.
-Ha ha... - Chłopak rozejrzał się, a dziewczyna zaszła go od tyłu kładąc rękę na jego ramieniu i wskazując dwa drzewa. Były one metalowe i łączyła je jakaś fioletowo-szara błona, która delikatnie migotała.
-Co to jest? - Spytał Vigo ruszając w stronę drzew. Dziewczyna od razu do niego podbiegła zatrzymując go tuż przy czymś co teraz przypominało zwierciadło.
-Nie dotykaj tego... Popatrz na to. - Oderwała z pobliskiego krzaczka gałązkę i dotknęła dziwnej błony, która natychmiast pochłonęła gałązkę. Chłopak patrzył na to z wielkim zainteresowaniem. Liwia chwyciła go za rękę i odeszła z nim na jakieś osiem metrów od tajemniczego zwierciadła. Usiadła razem z Vigo na trawie wpatrując się w połyskującą błonę.
-Skąd wiesz o tym czymś?
-Trafiłam tu kiedyś przez przypadek. - Powiedziała czując jak oczy zaszły łzami.
-Co się stało?
-Straciłam tu kogoś dla mnie bardzo ważnego.
-Opowiesz mi?
-To się stało tuż po moich piętnastych urodzinach. Razem z moim kolegą wybraliśmy się na spacerek za miasto. W lesie zaczęliśmy słyszeć jakieś krzyki, postanowiliśmy uciec. I tak też zrobiliśmy, tylko że nie wróciliśmy do domu a ruszyliśmy dalej w głąb lasu. Wlecieliśmy na tę polankę i odpoczywaliśmy. Nagle Aaron zobaczył to coś, to dziwne zwierciadło. Podeszliśmy i zaczęliśmy uważnie się mu przyglądać. Aaron nie powstrzymał się i dotknął błony, nagle to coś go wchłonęło. Byłam wystraszona i uciekłam do miasta. Jego rodzice nie dowiedzieli się co stało się z ich synem. Wyprowadzili się rok później po całym zajściu. Wróciłam też tu pewnego dnia razem z Miralo. Ja zbierałam kwiaty, a on biegał po polance. Gdy zbliżył się do zwierciadła krzyknęłam na niego i wtedy tam wskoczył. Siedziałam chyba pół dnia płacząc przed tym dziwnym zwierciadłem. Najpierw straciłam kolegę, a potem jeszcze Miralo... Nie wiem w jaki sposób, ale Miralo nagle wrócił. Widocznie na niego nie działała ta bariera. Z tamtego świata przyniósł mi jedną małą rzecz, widocznie w jakiś sposób mu się spodobał. Przyniósł mi ten pierścień. - Powiedziała Liwia zdejmując z palca pierścień i kładąc go na ręce. - Od wewnętrznej strony są jakieś znaki, które świecą tylko w nocy... To chyba tyle z mojej opowieści... Tak bardzo żałuję że nie wróciliśmy od razu do domu z Aaronem... - Powiedziała ocierając łzy z policzków i przywołując na twarz, ten sam co zawsze, delikatny uśmiech.
<Vigo? Co myślisz o tym wszystkim? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz