Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się and beznadziejnością obecnej sytuacji. w końcu westchnęłam zrezygnowana, nic wartościowego nie przychodziło mi w tej chwili do głowy.
- Powinnaś zdrzemnąć się trochę. - cichy szept Shanga koił nerwy.
- Pewnie masz rację... - położyłam się dokładniej opatulając futrem - Dobrej nocy. - ziewnęłam sennie.
Wreszcie odpłynęłam w miękką ciemność. Będąc jeszcze na granicy świadomości podziękowałam Bogini za to, że zesłała mi Dracolicha.
W mroku dostrzegłam drobną postać, która powoli zbliżała się do mnie. Wkrótce potrafiłam już rozróżnić szczegóły ubioru, a nawet kolor oczy. Wreszcie dziecko zatrzymało się przede mną w niewielkiej odległości.
- Witaj Mir. - niewidzące oczy spoglądały w dal - Przybyłam, by przekazać ci wiadomość i ostrzeżenie.
Srebrne włosy związane w misternie pleciony warkocz rozwiewał niewyczuwalny wiatr.
- Bogowie wyczuli prastarego wroga. Czas, aby klejnot złączył się w jedno...
Dziewczynka zniknęła, a mnie na powrót otoczyła ciemność. Poczułam czyjś wzrok na sobie. Odwróciłam się w pustce, nie dostrzegając nawet własnego ciała.
- Shang? - szepnęłam w nadziei, że mnie usłyszy.
Gdzieś blisko ktoś zaśmiał się złowrogo.
- Podobało ci się powitanie? - odwróciłam się w stronę głosu, ponownie spoglądając w ciemność.
- Kim jesteś? Czego chcesz? - głos zadrżał mi lekko.
Z trudem zapanowałam nad emocjami. Cała nauka o opanowaniu wpajana mi przez lata uleciała gdzieś bezpowrotnie. Sięgnęłam po ostrze zawieszone na plecach, jednak ręka napotkała pustkę...
- Już niedługo przybędę, by porozmawiać osobiście. - złowieszczy szept zabrzmiał dziwnie znajomo.
- Desmodor.... - mimowolnie zacisnęłam palce na medalionie.
Wydawał się zimny i pozbawiony mocy. Poczułam wszechobecną samotność i brak nadziei.
- Shang! - usiadłam gwałtownie, rozglądając się po wnętrzu jaskini.
Z trudem łapałam oddech, czując jak serce wali mi w piersi niczym młot kowalski.
<Panie Shang?>
- Pewnie masz rację... - położyłam się dokładniej opatulając futrem - Dobrej nocy. - ziewnęłam sennie.
Wreszcie odpłynęłam w miękką ciemność. Będąc jeszcze na granicy świadomości podziękowałam Bogini za to, że zesłała mi Dracolicha.
W mroku dostrzegłam drobną postać, która powoli zbliżała się do mnie. Wkrótce potrafiłam już rozróżnić szczegóły ubioru, a nawet kolor oczy. Wreszcie dziecko zatrzymało się przede mną w niewielkiej odległości.
- Witaj Mir. - niewidzące oczy spoglądały w dal - Przybyłam, by przekazać ci wiadomość i ostrzeżenie.
Srebrne włosy związane w misternie pleciony warkocz rozwiewał niewyczuwalny wiatr.
- Bogowie wyczuli prastarego wroga. Czas, aby klejnot złączył się w jedno...
Dziewczynka zniknęła, a mnie na powrót otoczyła ciemność. Poczułam czyjś wzrok na sobie. Odwróciłam się w pustce, nie dostrzegając nawet własnego ciała.
- Shang? - szepnęłam w nadziei, że mnie usłyszy.
Gdzieś blisko ktoś zaśmiał się złowrogo.
- Podobało ci się powitanie? - odwróciłam się w stronę głosu, ponownie spoglądając w ciemność.
- Kim jesteś? Czego chcesz? - głos zadrżał mi lekko.
Z trudem zapanowałam nad emocjami. Cała nauka o opanowaniu wpajana mi przez lata uleciała gdzieś bezpowrotnie. Sięgnęłam po ostrze zawieszone na plecach, jednak ręka napotkała pustkę...
- Już niedługo przybędę, by porozmawiać osobiście. - złowieszczy szept zabrzmiał dziwnie znajomo.
- Desmodor.... - mimowolnie zacisnęłam palce na medalionie.
Wydawał się zimny i pozbawiony mocy. Poczułam wszechobecną samotność i brak nadziei.
- Shang! - usiadłam gwałtownie, rozglądając się po wnętrzu jaskini.
Z trudem łapałam oddech, czując jak serce wali mi w piersi niczym młot kowalski.
<Panie Shang?>
Pytanko, czy Darrick może być drugim strażnikiem kryształu? Też ma jakiś na szyi i tak jakoś pomyślałam xD Albo Darrick albo Garuda? Co ty na to? ^^
OdpowiedzUsuń