Dziewczyna biegła ile sił w nogach. Z trudem zdusiła łzy które cisnęły się do oczu chcąc wypłynąć niepytane. W głowie odbijały się echem ostatnie słowa dżina ale ich znaczenie i cała zgroza jeszcze do niej nie dotarły. W innym wypadku zapewne zapadłaby się pod ziemię z przerażenia. Przeskoczyła po kilka schodków naraz i już mknęła jak błyskawica przez ciemny ogród. Czy przed chwilą nie był poranek? Za bramą zwolniła, aby choć nieco uspokoić szalenie bijące serce. Łapczywie łykała powietrze, starając się pomyśleć.
Drogę zaszły jej koty. Ich ciągłe miauczenie działało na nerwy. Przycisnęła ręce do uszu, ale niewiele to dało.
- Dajcie mi spokój! - krzyknęła nie zatrzymując.
Musiała znaleźć jakieś spokojne miejsce na odpoczynek i sen. Chociaż nieco. Nie pamiętała kiedy ostatnio spokojnie usnęła. Ostatniej nocy musiała poradzić sobie z jednym skrytobójcą który na szczęście okazał się bardziej głupi i nierozważny niż ona. Powiększył grono jej nieumarłych sług. Stanęła.
W głowie zaświtała szalona myśl. Spojrzała na koty które bezczelnie zachodziły drogę i ocierały się o nogi, utrudniając nieporadną ucieczkę.
- Mówię serio. Pozamieniam was w popiół jak mnie nie zostawicie!
Oczywiście blefowała. Nie znała żadnego takiego zaklęcia. O dziwo podziałało na pięć minut. Potem kocia karawana dalej mknęła za nią aż do wielkiej bramy straszącej samym swym wyglądem.
- No nareszcie. - westchnęła przekraczając ją z trudem.
Przewiązana została łańcuchem, dobrze już zardzewiałym. Stara kłódka ledwo trzymała wielkie ogniwa. Zdołała się jednak przecisnąć przez powstałą szparę.
Ze spokojem mijała mleczne nagrobki skryte niskim całunem mgły. Dotykała niektóre, czując uśpioną moc śmierci. W końcu mogła odpocząć. Gdzie indziej nekromanta mógł poczuć się bezpieczny? Na cmentarzu oczywiście. Podeszła do wielkiej krypty ale imię rodu już dawno zatarł czas. Dotknęła lodowatej powierzchni drżąc.
- Proszę... tylko na jedną noc. - wyszeptała.
Otoczyła ją zielona mgiełka a wrota z głośnym trzaskiem uchyliły się na tyle by ją przepuścić. Ze łzami wdzięczności wkroczyła do ciemnej krypty. Przy każdym kroku wzbijała stary kurz który kołował wokół, tworząc fantastyczne wzorki. Przypominały delikatne dłonie chcące złapać dziewczynę, ale nie przejęła się tym. Podeszła do prostego sarkofagu i strąciła stare kwiaty które po latach zamieniły się niemal w proszek. Ułożyła się w kłębek na zimnym kamieniu i zaczęła odliczanie.
- 100...99...98...
Zamknęła oczy czując jak przepełnia ją spokój tego miejsca. Magia śmierci otuliła dziewczynę zieloną mgiełką, wytwarzając nieco ciepła. Tymczasem na zewnątrz zaczęły się dziać straszne rzeczy . Nagrobki zadrżały a z mokrej ziemi pokrytej zgniłym całunem liści wystrzeliły pierwsze kościste dłonie. Zaraz po nich całe upiorne postacie stanęły na straży jedynej nekromantki w tym smutnym świecie.
- Śpij... - szeptały nierównym chórem.
Słyszała jak łańcuchy oplatają na nowo wrota krypty i bramę. Nie powstrzyma to dżina, ale sprawiło jej przyjemność, że się starały. Nawet ich o to nie prosiła. Nieumarli sami powstali.
- Co ja mam zrobić? - zapytała cichutko.
Jej delikatny głos utonął w koszmarnych śpiewach kilku Banshee. Odwróciła się na drugi bok myśląc coraz spokojniej.
- Musiałam oddać ten głupi medalion. Niech go zaraza weźmie. Jeśli to przeżyję i nadal nie będę kotem już nigdy nie zbliżę się do żadnego Dżina. NIGDY!
- Spiiij.- wyszeptały głosy umarłych.
Dziewczyna ziewnęła zmęczona. Musiała odpocząć. Ale co jak ją znajdzie gdy uśnie? Obudzą ją? Oczywiście... oni już nie muszą spać. Będą jej oczami i uszami. Przynajmniej przez jakiś czas.
<Diego? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz