-Cicho bądź!- Warknęliśmy chórem na smoka. Miałam wrażenie że ten olbrzym zaraz się rozpłacze. Zrobiło mi się go nieco żal.
-Przepraszam, idź spać, my postaram się ciebie nie budzić.- Uśmiechnęłam się gładząc go po policzku.
-A dla niego jesteś miła.- Mruknął cicho Yunashi z miną obrażonego pięciolatka.
-Nawet jeśli, to co?- Założyłam pięści na boki. -Zazdrosny?
-"Nawet jeśli, to co?"- Powtórzył po mnie, przy okazji parodiując moją postawę. Zazgrzytałam zębami.
-Prosisz się o utratę zębów.- Syknęłam zaciskając pięści.
-Odgryzł bym ci tę rączkę zanim byś uderzyła.- Mruknął zuchwale.
-Kto mówił że zrobię to uderzeniem i na żywca?- Powiedziałam to z takim samym tonem.
-Jesteś za słaba...- Teraz nie wytrzymałam. Rzuciłam się na niego przewracając na plecy i przygważdżając własnym ciężarem.
-Jak kobieta to słaba tak?- Warknęłam, cały czas nie podnosząc głosu z
szeptu. Yuni użył nico siły i obrócił się. Role sie zamieniły, teraz to
on przygważdżał mnie do ziemi.
-To też, ale w ogóle człowiek... Nie masz szans z smokiem.- Mruknął z tryumfalną miną.
-Jesteś pewien? Każdy przedstawiciel samca może być łatwo pokonany.-
Uśmiechnęłam się wręcz zbójecko. Lekko naciskając kolanem w wiadome
miejsce. -Wystarczy zamach.- Dodałam. Chłopakowi zrzedła mina.
-Mówiłaś, że postaracie się mnie nie budzić.- Jęknął niezadowolony Medi.
Oboje na niego spojrzeliśmy. W tym momencie zdałam sobie sprawę jak
dwuznacznie mogła wyglądać pozycja w jakiej się znaleźliśmy. Poczułam
jak policzki mnie pieką od płomiennego rumieńca. Zrzuciłam z siebie
chłopaka, wykorzystując jego rozkojarzenie.
-Masz racje. Dobranoc.- Oznajmiłam krótko zakrywając się kocem. Yunashi
spojrzał na mnie, ale szybko się obróciłam by broń boże nie zobaczył jak
się rumienię.
<Yuni?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz