Mina demona była wprost bezcenna. Lewe oko nieco mu drgało.
- B...B...Blair?!
- No tso? - wymamrotała zagryzając surowe mięso.
- NIE jedz tego!
- No ale... - przełknęła. - powiedziałeś, że mam.
- O Bogowie! Nie możesz. - ukucnął obok niej na trawie. - Kochanie przecież twój żołądek nie strawi surowego mięsa!
- Na pewno?
- TAK!
- Ale mówiłeś....
Chwycił jej twarz w dłonie.
- Myślałem, że je przyrządzimy. Moja biedna kotko, tak nie można.
Zamrugała zaskoczona.
- No to co teraz?
- Miejmy nadzieję, że nie zjadłaś tyle by były problemy. Nieopodal jest strumień idź się umyj, a ja coś zrobię w sprawie śniadania.
Pokiwała posłusznie głową a on zakodował aby jednak lepiej jej pilnować. Najwyraźniej umysł kota miał znacznie większy wpływ na drobną dziewczynę niż przypuszczał. Nie żeby mu to przeszkadzało... no może czasami. Ale przynajmniej było ciekawie.
Gdy wróciła czysta, na polance trzaskał przyjemny ogień. Nad nim demon ustawił stelaż z drewna i zawiesił mięso które roznosiło przyjemne zapachy. Blair usiadła nieopodal z uśmiechem.
- Lepiej? - zapytała.
- Owszem. Jak się czujesz? - zapytał patrząc na nią uważnie.
- No w miarę... tak tylko nieco ciężko mi na brzuchu. - pogładziła sukienkę w tamtym miejscu.
Demon pogłaskał jej policzek.
- Następnym razem nie zjadaj wszystkiego co ci rzucę do stóp.
<Blair? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz