Malthael leżał na płasko w wielkim łożu z baldachimem. W dłoniach trzymał książkę którą starał się ukończyć już od bardzo dawna. Gdy drzwi się uchyliły warknął gniewnie. Nikt nie ośmielał się wejść do jego komnat bez wyraźnego pozwolenia. A już tym bardziej pukania!
Blair jednak wyglądała tak uroczo, że złagodniał. W słabym świetle błysnęła idealna skóra, kiedy mknęła szybko na fotel przy kominku. Mokre włosy kapały na podłogę. Usiadła podciągając wysoko kolana i obejmując je rękoma. Drżała wpatrzona w niego.
- Blair.
- N...n...no?
- Przeziębisz się.
- N...nie... z...zwykle...z..zostawia..li mnie... na...
Wstał bo nie mógł już tego znieść. Zdjął kapę z łóżka i okrył ją szczelnie. Mocna czerwień pięknie komponowała się z bielą włosów.
- Tak lepiej.
Posłała mu lekki uśmiech. Chwycił jej nadgarstek i przyjrzał się bransolecie.
- Mógłbym ją zdjąć... chyba.
- Wątpię. - wyrwała rękę.
- Jesteś głodna?
- Mhm.
- Na co masz ochotę? - zapytał, zadowolony siadając na brzegu łóżka.
Spojrzała zaskoczona.
- Ciebie to naprawdę interesuje?
- Jasne.
<Blair? ^^ Ile może zjeść mała kobietka? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz