Ponownie się zaśmiał i wskazał łóżko.
- Nic, nic maleńka. Powinnaś się położyć.
- A Pan?
- Ja? Nie sypiam.
- W ogóle? - wydawała się zawiedziona ale zapewne był w błędzie.
- Mhm. Zsyłam na innych koszmary i napawam się ich bólem, ale sam nie mogę zasnąć.
- To smutne.
Pogładził jej policzek.
- Nie przejmuj się tak kotku.
Przytuliła go, nieco zaskakując. Jako jedyna potrafiła dotknąć tego groźnego demona i nie stracić głowy. Pogłaskał dziewczynę.
- No już, zmykaj.
Podbiegła do łóżka i zagłębiła się w kołdrę. Śmierdziało stęchlizną i starym sianem. Gdy poczuła coś wspinającego się po nodze, pisnęła i wyskoczyła prosto na podłogę.
- Co jest?
Miała niebezpieczne błyski w oku. Zamieniła się w kota i zaczęła atakować kołdrę. W końcu dopadła wielkiego karalucha. Malheur krzyknął, a brzmiało to jako: Nieeee.
- Mam cię! - pisnęła radośnie.
- Nie!! Nie jedz go!
- No ale... no wiesz ty co?! Jego też!?
- TO karaluch!
- I? Fajnie chrupią między zębami. - mruknęła radośnie.
Demon wzdrygnął się jak po kąpieli w wodzie święconej.
- Kochanie, jak jesteś głodna to ja chętnie...
Zjadła. Malthael zakodował w pamięci aby nigdy jej nie całować. NIGDY.
<Hehe Blair? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz